Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Rozdziałpierwszy
Jack.Wysoki,ciemnowłosy,dobrzezbudowany,przystojnyijak
zwykleuśmiechnięty.Właśniepodchodzidomojegobiurka,ajego
zieloneoczybłyszczązdalekajakwypolerowaneszmaragdy.Mana
sobiedżinsy,białąkoszulę,ciemnykrawatigranatowąmarynarkę
złatkaminałokciach.Poruszasięzgracjąniczymmodelnawybiegu.
Zawszepodziwiamwnimnibyprostąumiejętność,jakąjest
chodzenie.Wjegoprawejdłonispoczywadobrzemiznanaczarna
teczka.
Proszę,proszę.Wychodziszwcześniej.Uśmiechamsiędo
niego,prostujączgarbioneplecy,iwspieramsięłokciaminabiurku.
Jacktobezwzględnypracoholik,zazwyczajwychodzizpracyostatni.
Tyrównieżpowinnaśjużiść.Powiedzmitylko,co
zPetersonem.
Przełożyłamspotkanie,takjakprosiłeś.Poniedziałek,dziewiąta.
Toostatecznytermin.ZabierzzesobąNową,niechrobinotatki.Jak
wrócę,weźmiemysięostrodopracy.
Przejeżdżapalcemwskazującympodolnejwardze.
Myślisz,żeNowasięnada?
Widziałeśją.Wydajesięambitna,napewnocipomoże.
Mrugamdoniegoiszeptemdodaję:ManaimięMary.
Dzięki…Itakniezapamiętam.
Lepiej,żebyśpamiętał,będzieszzniąpracowałprzezdwa
tygodnie.Niemożeszzwracaćsiędoniej„Ej,Nowa”.Myślę,że„Ej,
Mary”jakośzniesie.Puszczamoko.Jackmanawykwypowiadania
słowa„Ej”przedimieniemosoby,doktórejsięzwraca.
Mary…Dobra.Toco?Widzimysięzadwatygodnie?
Masięrozumieć.Tęsknijzamną.