Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Skoromamhajs,muszęzrealizowaćswojezamiary
—pomyślałeminałożyłemnakoszulkębluzę,ananią
kurtkę,którejkapturobszytybyłczarnymfutrem.
—Podziwiamcię,koleś.Serio…
Mnie?Zaco?
Spojrzałemrozmówcyprostowoczy,wydymającwargi,
byzrozumiał,żeniewiem,ocomuchodzi.Benściągnął
zramionczarnąkoszulkę,odwróciłsięistanął
naprzeciwkomnietak,bymojeoczybyłynawysokości
jegopleców…iolbrzymiegoimplantuwszczepionegopod
jegoskórę.
—Widzisz?—zapytał.
—Trudnoniezauważyćtegoporożazefektem3D.
—Toimplantsubdermalny,stworzonynaspecjalne
zamówienie.Kurwa,jaktobolało.—Benwstrząsnął
ramionami,ażfałdyskóryprzyjegopachachzafalowały,
odsłaniającczarnewłoski.—Robiwrażenie,conie?
—Taaak—przytaknąłemzniechęcią.Możetenjego
implantschowanypodskórąbyłbyimponujący,gdyby
Benpozbyłsiękilkulitrówtłuszczunaplecach
iramionach.
Mężczyznaodwróciłsiędomnieiwłożyłkoszulkę.
—Acomniełączyztwoimirogami?—zapytałem,
marzącotym,bywkońcuwyjśćzsalonuiwłożyć
papierosdoust.
Bensapnął,drapiącswoimiserdelkamipocienkiej,
zakręconejbródce.
—Przypuszczam,żeniezająknąłbyśsię,gdyby
wkładanoimplantwtwojeplecy.Jesteśchudy,alemasz
wytrzymałośćpierdolonegorobota.
Masiętęwprawę
—pomyślałemipoczułemcierpki
smakwustach.
—Niewiesz,czyniejęknąłbymzbólu.Możepoprostu
dobrzeradzęsobieztłumieniemkrzyku?—rzuciłem,
poczympodszedłemdodrzwiwyjściowych.Złapałem
zaklamkęiodwróciłemgłowętak,byporazostatni
spojrzećnaBena.—Jutrootejsamejporze?
—zapytałem,choćmojepytaniebrzmiałoraczejjak
oznajmienie.