Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
mijam,niestrudzenie,choćniezdarnie,sunącprzed
siebie.Wtakąpogodęwszyscyzwracająnasiebiemniej
uwagi,niżgdyświecisłońce.Możechcąpoprostujak
najszybciejbyćwdomu?Wzrokmająutkwionygdzieś
przedsobą.Tak,takwłaśnieróbcie.Zwracajcienamnie
uwagętylkowtedy,kiedyjategochcę.
Skąpanywdeszczu,ponurybudynekwydajesiędziwnie
oddalać.Przezstrumieńczarnejwodyprzejeżdża
połyskującysamochód,ulicarobisięśliska.Sygnalizacja
świetlnarazporazzatrzymujeruchpojazdów.
Czternaścielattemunieudałoimsięzemną.Terazjuż
wiem,żenieprzechodzisięprzezulicęnaczerwonym
świetle,alewtedytobyłocoinnego.Mały,pocieszny
samochodzikprzejechałmniewtedyzcałą
bezwzględnością.Odtamtejporytrzymamsięzdala
odprzejśćdlapieszych.Przynajmniej
prawdopodobieństwo,żeprzeniosęsięnatamtenświat
wwypadkudrogowymzmalałodominimum.Ha,ha.
Dostajęwiadomość:
„Gdziejesteś?”
Trzymająctelefonwjednej,aparasolwdrugiejręce,
wystukujęodpowiedź:
„Prawienamiejscu”.
„Napewnomnieznajdziesz?”
„Tak”.
„Niedzwoń.Zapukaj”.
„Ok”.
Jestemjużnajegoosiedlu.Blokipomalowane
naciemnekolory,niebieskiizielony,wyglądają,jakby
porastałjemech.Odrazuzauważambudynek210.
Tostareosiedle,wszędziewidaćodłażącąfarbę,ale
czarnenumeryblokówrówneiwyraźne.Nawetja,
zmoimsłabymwzrokiem,mogęjebezprzeszkód
dostrzec.Sercebijemimocniej,tosięchybanigdynie
zmieni.Zawszemamwrażenie,jakbytobyłpierwszyraz,