Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
przedsiebienaoślep.Dlamnieniebyłoopcji,bywsiąść
wautobusipojechaćdodomu.Terazjużwiem,żemetro
potrafimiećawarię,alewtedytobyłocoinnego.Ludzie
jedenpodrugimwsiadalidotaksówek,alemnie
zestrachunawetdogłowynieprzyszło,żebyspróbować.
Ciężkobyłominawetpodnieśćjednąrękęwysoko
wgórę,takżebykierowcamniezauważył.Tobyłczas,
kiedywłosystawałymidębajużnasamąmyśl,żektoś
mógłbymisięprzyjrzećizwrócićuwagęnato,jak
trzymamramiona.Nadalzresztąniekorzystam
ztaksówek,dokładnieztegosamegopowodu.Prawdę
mówiąc,razzdarzyłomisięspróbować.Stanieprzy
drodzezwyciągniętąrękąskończyłosięjednaknatym,
żeprzerażonykierowcataksówkizakręciłostrokierownicą
iuciekłzpiskiemopon.Bozmojegoprzedramienia
wystawałszpon…Nie,taksówkinigdyniebędądlamnie.
Wautobusieokazałosięzkolei,żeprzywejściuczekają
namniestromeschody.Wtedyniebyłojeszcze
niskopodłogowców.Pojawiłsięzatemkolejnyproblem:
czyudamisięwspiąćtakwysoko.Wszystkie
wcześniejszeschodybyłyłagodniejsze,skonstruowane
dużobardziejprzyjaźnie.Niebyłojednakwyboru,trzeba
byłopowalczyćzgrawitacjąiwsiąśćdośrodka.Kości
omałomisięnieposypały,alejakośsięudało.
Wydawałomisię,żejużtylkozapłacęzaprzejazdiznajdę
wolnemiejsce,alezanimudałomisięodetchnąć,
kierowcawcisnąłpedałgazuichwilępotemmojeciało
bezwładnieleciałoprzezcałyautobus,poczym
wylądowałopodjednymzsiedzeń.Byłocałewbrudzie,
pocieikrwi.Leżałowbezruchu,zupełniezaskoczone,
amnienawetdogłowywtedynieprzyszło,żebysię
zawstydzić.Kierowcawycedziłprzezzębyjakieś
przekleństwo,pasażerowieśmialisięwnajlepsze.Nikt
miniepomógł.Niebyłomowyotym,żebywyciągnąć
mackiisiępodnieść.Tobyłaciężkachwila.Trudnobyło