Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
towydarzeniemogłobysiędlaniejskończyćjeszcze
gorzej.Naprzykładzbiorowymgwałtemdokonanym
przezpodpitychchłopaków.Aonaniepotrafiłabysię
przednimiobronić.DziękiMaćkowiprzynajmniejfizycznie
wyszłazkłopotówbezszwanku.
Popowrociedodomuzorientowałasię,żeStefan
musiałwrócićdosłownieprzedchwilą,ponieważ
przyłapałagonaenergicznymprzetrząsaniulodówki.Cóż,
pomyślała,obserwującjegonerwoweruchy,znajdzietam
jedynieświatło.No,możezdodatkiemdwóchsurowych
marchewek,puszkiczerwonejfasolkiorazsłoików
zresztkamiogórkówkonserwowychioliwek,którychnie
jadał.Nawetchlebaniemieli.Coprawdazamierzała
pospotkaniuzJagodąwstąpićdopiekarni,ale
pousłyszanychrewelacjachzmieniłazdanie.
Stefantrzasnąłdrzwiamilodówki.Podwpływem
gwałtownegoruchuażzabrzęczałyprzechowywane
wśrodkusłoiki.
–Przygotujmicośdozjedzenia.Mamnadzieję,
żezrobiłaśporządnezakupy–warknął,odwracającsię
doniej.
O!Czyżbymilczącawojnadobiegłakońca?Ponieważ
jaśniepanodczuwałgłód?
–Nie–oznajmiłaspokojnie.
–Toruszsię,durnababo!Doniczegosięnienadajesz…
Adrianawmilczeniunalałasobiezczajnikaszklankę
wodyizerknęłanagotującegosięzezłościmęża.Zaplótł
przedsobąręceizmarszczyłbrwi.
–Icosięgapisz?Wondosklepu!
–Nie.
–Jestemgłodny.