Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
indywiduaniepowinnyprzebywaćwpobliżubezbronnych
dzieci–wycedził.
PanOstudkachybasiłąpowstrzymałchęćwskazana
naniąpalcem.
Adrianazbladła.Ocowłaściwiechodziło?
–Nierozumiem,panidyrektor…Czyzrobiłamcośnie
tak?–odezwałasię,gdynieśmiałoprzycupnęła
najednymzkrzeseł.
–Jeszczezgrywaniewiniątko.Bezczelnababa!
–prychnął.–Mojawizytatutajtodopieropierwszykrok.
Zobaczymy,jakpanibędzieśpiewaćnapolicji!
Napolicji?AlecomadotegopanOstudka?Rodzice
poszkodowanejuczennicyzamierzalizłożyć
zawiadomienie?
–NajpierwpozwolimysięwypowiedziećOli.Potem
wysłuchamwyjaśnieńpaniAdriany.Apotemzobaczymy
–orzekładyrektorka.
–Cotuwyjaśniać?Sprawajestchybaoczywista!
–burknąłrodzic.
AdrianaprzenosiłaniespokojnywzrokodOstudki
dodyrektorkiizpowrotem,zastanawiającsię,
ocowłaściwiechodzi.MomentpóźniejpanKrzysiu
wprowadziłOlędogabinetu.TaspojrzałanaAdrianę
wzrokiemskrzywdzonegoniewiniątkaipobiegła,aby
skryćsięzaojcem.Uczennicawduchunaigrawałasię
zniej,aleAdriananadalnierozumiała,ocomoże
chodzić.
–Kochanie,powiedzpanidyrektorto,conamwczoraj,
ikończymysprawę.Niemusiszsiębać…
Pedagogprzewróciłoczami,otworzyłzeszyt,wziął
długopisiskupiłsięnauczennicy.