Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
–Wiem.Będęmusiałazwrócićsukienkęibuty,ale
cośczuję,żeprzezprzypadekzaginągdzieśwwalizce
–oświadczyłaAnna.
–Teżbymjezgubiła–zaśmiałasięLisa.
Annapokiwałagłową,opuszczającsuknię.
–Naprawdęsięcieszę,żewaswidzę.Terazidę
potańczyć,alejeszczezajrzętudowasprzedwyjściem.
MatkaJackawyciągnęłarękęidotknęładelikatnie
twarzyAnny.
–Świetnypomysł,kochanie.Tęskniłamzatobą.
Annaskinęłasmutnogłową,zanimwsunęładłoń
wmojąrękę,ipociągnęłalekkowkierunkuparkietu,
machającjednocześnierękąponadramieniemrodzinie
Jacka.
Patrzyłemnaniąpodejrzliwie,kiedyoplotłamiszyję
ramionami.Mimowszystkowyglądałanaszczęśliwą,
ajaniepotrafiłemtegozrozumieć.
–Naprawdędobrzesięczujesz?–upewniłemsię.
Ściągnęłaustaizastanawiałasięnadodpowiedzią
przezkilkasekund.Wkońcuskinęłagłową,
najwyraźniejtrochęzaszokowanawłasnymiemocjami.
–Właściwie,toczujęsięświetnie.Pewniedziwnie
towygląda,alenaprawdę.
Poczułemsięszczęśliwy,bobyćmoże,aletylkobyć
może,naprawdępogodziłasięzjegośmierciąimoże
trochęsiędotegoprzyczyniłem.
–Towspaniale.Tonaprawdęwspaniale,dziewczynko
–powiedziałem,gładzącjąponagichplecach,przez
corękazaczęłamnielekkomrowić.Byłemzniejtaki
dumny,żeztrudempowstrzymywałemsię,żebyjejnie
unieśćdogóryiniezakręcićsięzniąwkółko.