Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
ihotelzacząłpowolibudzićsiędożycia.Ludzie
schodzilinaśniadanie,nocnazmianaszładodomów,
zastępowanaprzezdzienną.
Nowybarmannieprzestawałzerkaćnamnie
zrodzajemekscytacji.Uśmiechnęłamsięciepło,kiedy
podałmikolejnąkawę,którejniezamawiałam.Miał
podpachągazetę.
–Przepraszam,czymogęprosićoautograf?–zapytał
trochęnerwowo.
Wybuchnęłamśmiechem.
–Mójautograf?Alepoco?
Uśmiechnąłsię,zbityztropu.
–Panijestcórkąprzyszłegoprezydenta,prawda?
Skinęłamgłową,marszczącczoło.
Wyszczerzyłzębywkolejnymuśmiechu,wyjąłgazetę
spodpachyipodałmi.
–Jestpaniwcałejgazecie.
Zachłysnęłamsiępowietrzem,wyjmującmugazetę
zręki.Sercepodeszłomidogardła.
–Niewierzę.Naprawdę?
Skinąłgłową.
–Naprawdę.Napierwszejstronie,apotemjeszcze
naczwartej,piątej,szóstejisiódmej–oświadczył
przejęty.
Zaczęłamkartkowaćgazetęzzapartymtchem.
Napierwszejstroniebyłodużezdjęcierodziców
pozującychnaczerwonymdywanie.Tużpodich
fotografiąbyłamjazAshtonem.Usiadłamzpowrotem
nakrześleoszołomiona.
–Mogęjąprzeczytać?–zapytałam,szybkoomiatając
tekstoczami.