Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
misiętrochęniedobrze.NiezostawałemzAnnąnanoc.
Pokojezostyzawczasuzarezerwowaneizmiana
wyglądałabydziwnie.Itakagenciochronymielispać
dwapiętraniżejniżrodzinasenatoraSpencera.Służbę
rozpoczynalinocniochroniarze.Bałemsiętejczęści
dnia.KiedyniemiałemAnnyoboksiebie,wariowałem
zniepokoju.Natychmiastzaczynałymniewtedy
prześladowmyślioCarterze,aspędzenienocy
osobnobyłojeszczegorsze,bowiedziałem,żeonsięjej
przyśni,iniemogłemzrobićnic,żebytemuzapobiec.
Starałemsięniepokazywaćposobieniepokoju,kiedy
odprowadzałemdopokojuhotelowego.
Mogęwejśćisprawdzićtwójpokój?zapytałem,
bomusiałemwiedzieć,żebędzietambezpieczna.Byłem
pewny,żepokójjestwporządku,boprzezcałydzień
pilnowaligoochroniarze,aleniezasnąłbym,gdybym
nieprzekonałsięotymosobiście.Pomyślałemprzez
chwilę,żemożerzeczywiściejestemnadopiekuńczy,tak
jakbezprzerwypowtarzała.
Jasnepowiedziała,wyglądającnarozbawioną,
kiedywciągnęłamniedośrodka.
Oczyzrobiłymisięwielkiezwrażenianawidok
luksusu,którytampanował.Apartamentskładałsię
zkilkupomieszczeń.Weszliśmydodużegosalonu
zgigantycznymtelewizoremwiszącymnaścianie
icudowniemiękkimisofami.Wjednymzzakątków
urządzonocośnakształtniewielkiejkuchni.Anna
opadłanaaksamitnąsofę,kiedyposzedłemdosypialni,
zajrzałempodłóżkoidoszafy,apotemdołazienki,
żebysprawdzić,czyniktsiętamnieukrywał.
Usatysfakcjonowanywynikiemkontroliwróciłem