Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
zfaktu,żejejojciecstałnatyleblisko,bysłyszećkażde
słowo.
SenatorSpencerzrobiłkroknaprzódiuśmiechałsię
zdumą.
–Piękniewyglądasz,Annabelle.
–Dzięki,tato.Tyteżświetniewyglądasz
–odpowiedziała,uśmiechającsięciepłodoniego.
Senatorprzestąpiłznoginanogę,zażenowany.
–Dziękuję,kochanie.–Wygładziłrękąmarynarkę.
Uśmiechpowolizniknąłzjegotwarzy.–Właśnie
rozmawiałemzReginaldem,moimrzecznikiem.
Wyglądanato,żerozeszłasięwiadomośćodzisiejszym
przyjęciu.Byłprzeciekiwiedzą,gdzietobędzie.Przy
wejściudohotelujestjużprasaikamerykilkustacji
telewizyjnych.Niemapowodówdoniepokoju
–oświadczył,uśmiechającsię.–Reginaldwprowadził
pośpiesznezmianyiwłaściwiewystarczy,żezrobiąnam
kilkazdjęćiodpowiemynaparępytań,żebyich
zadowolić.Będzietwoimprzewodnikiem,kiedy
dotrzemynamiejsce,pamiętajjedynie,żebysię
uśmiechać,dobrze?
Kiedymówił,odniosłemwrażenie,żeAnnasię
napięła.Wiedziałem,żebardzonielubiłatracić
anonimowości,alenatoniewielemogliśmyporadzić
pozagraniemwyznaczonychrólibaczeniem,żeby
dobrzenamposzło.
Położyłemrękęnajejplecachizmusiłemsię
douśmiechu,kiedynamniespojrzała.
–Daszsobieradę.Wiedziałaś,żemożedotegodojść.
Będęztobą.Uśmiechajsiępoprostudokamer
itowszystko.