Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
–Takjest!–Odwróciłsięiznikłzadrzwiami
przebieralni.
***
Uprogurozpoczynającegosięweekendukażda
pracującaosobaprzyznaracjętwierdzeniuEinsteina:
Wszystkojestwzględne.
Piątkowegodzinywpracy,choć
majątylesamominutisekund,coponiedziałkowe,
upływająjakośszybciejiprzyjemniej.Piotrnawetnie
zauważył,gdyrozpocząłsięupragnionypiątkowy
wieczór.
Tużpodwudziestejtrzeciejwszedłdoklubu.Ubrany
wciemnedżinsy,czarnąmarynarkęigrafitowąkoszulkę
polo,zszedłposchodach,pokrytychczerwoną
wykładziną.Pominięciukasyiskręceniuwprawo,
przeszedłdługimkorytarzemprowadzącymdookrągłego
parkietuzfontannąnasamymjegośrodku.Ten
oryginalnypomysłzawszepowodowałpewnegorodzaju
zamieszanie.Wtrakciekażdejimprezyprędzejczy
późniejznalazłasiędziewczynachcącananiejzatańczyć
lubfacetchcącysięwniejochłodzić.Jednobyłopewne:
ochronazawszemiałazpowodutejfontannybólgłowy,
aobserwujący–sporyubaw.
Piotrrozejrzałsięizdalekaspostrzegłmachającego
doniegoDarawjednejzotaczającychparkietlóż.
Podszedłiprzywitałsięztowarzystwem,wktórym
przeważałydziewczyny.
–Długokażesznasiebieczekać!–pożaliłsięDaro.
–Wprzeciwieństwiedoniektórychinnimuszą
pracować.–Uśmiechnąłsię,spoglądającnakilka
kołyszącychsięnaparkiecieosób.
–Dobra,dobra.Niemówmyoprzykrychsprawachwtę
pięknąnoc…–Objąłsiedzącąposwojejprawejstronie
blondynkę.–Copijemy?
–To,cozawsze–stwierdziłPiotr,wciążobserwując
parkiet.
Daropodniósłsięnagleiniezbyttaktowniezawołał
wkierunkuprzechodzącejobokstolikakelnerki.
–Kotku,dwiebutelkiJohnny’egoWalkeraikubełlodu!