Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
zalotnie,aczstanowczopopędzałatowarzysza.
–Wydawałomisię,żejesteśtuzkimś?
–Maszrację,zdawałocisię!
WtedyPiotrodepchnąłsięodściany,zapiąłspodnie
iodwróciłwstronękabiny.Słuchającdelikatnych
postękiwańorazgłuchychodgłosówciałobijającychsię
ojejścianki,chwyciłzaklamkę.Wewnątrzzapadłanagła
cisza.
–Zajęte!–odezwałsięmęskigłos.
Piotrniezwykłdawaćzawygraną,więctymrazem
bardziejzdecydowanieuderzyłpięściąwdrzwi.
–Cojest,kurwa!–zirytowałsięfacet.
Drzwiuchyliłysięistanąłwnichprzystojnybrunet,
zapinającywłaśnierozporek.ZajegoplecamiWiola
wpopłochupoprawiałarozchełstanąkoszulę,spodktórej
widocznybyłkoronkowystanik.Ktośinnynajegomiejscu
spytałby:„Cotytutajrobisz?”lub–cogorsza–
„Dlaczego?”.Nawidoktychjednorazowychkochanków
Piotrtylkosięuśmiechnął.Jakikolwiekkomentarzczy
wybuchzłościbyłycałkowiciezbędne.Wiolapoprostu
takabyła,choćzpewnościązadługototolerował.Takich
jakonaznałwiele.
Powoliodszedłwkierunkuumywalki.Brunetnie
odezwałsięanisłowem.Widaćbyłnatyleinteligentny,
żeszybkozrozumiałsytuację.
***
WpracowniASPnaustawionychwokrągkrzesłach
siedziałodziesięćosób.Przedkażdymnamałych
drewnianychpodestachstałyprzykrytebiałyminarzutami
prace,któreuczestnicywarsztatówmieliprzygotować
natenponiedziałkowyporanek.
PrzysypiającyDaronawetniezareagował,gdyprzez
ciężkiedrewnianedrzwidosaliwszedłwykładowca.
Stukotobcasówrozniósłsiępopomieszczeniu,gdy
starszymężczyznawniecosfatygowanejbrązowej
marynarceispranychdżinsachzbliżyłsiędoobecnych.
–Witamwszystkich.Oilepamiętam,nadziśmieliście
przygotowaćrzeźbęodzwierciedlającąwasze