Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
–Poważnie?TegoBoruckiego,mecenasasztuki?–Daro
nieukrywałzaskoczenia.
–Dokładnie.
Gdyichmijała,poczulizapachjejzmysłowychperfum.
Odwrócilisięzaniąinstynktownie,jakbynazawołanie.
–Ciekawe,coturobi?–powiedziałPiotr,gdywchodziła
dopracowni,zktórejoniwłaśniewyszli.
–Jakwidać,przyszładoprofesorka,więcwkrótcesię
dowiesz.–Daroocknąłsię,gdyzamknęłazasobądrzwi.
–Chodź,skoczymynabrowarka.
Piotrstałwlekkimzamyśleniu,spoglądającwstronę
pracowni.Pochwiliodwróciłsięipodbiegłdokumpla,
któryodszedłjużnakilkakroków.
Nagledrzwipracowniotworzyłysię.Wychyliłsięznich
profesor,rozglądającsięnaboki.
–Piotr,Piotr!–krzyknąłwstronęodchodzących
chłopaków.
–Aniemówiłem–powiedziałuśmiechniętyDaro,
odwracającsięwstronęprofesora.–Ajestpanpewien,
żeniechodziomnie?!–krzyknąłnacałykorytarz.
Minaprofesorabyłaażnazbytczytelna.Jednoznaczny
przekaz,żetymrazemniepodzielałjegopoczucia
humoru.
–Tonarka,zobaczymysiępóźniej–pożegnałsięPiotr
iodszedłwkierunkuczekającegowdrzwiach
wykładowcy.
WpracowniBoruckaoceniałarzeźbynapodestach.
Stałatyłemdowejścia,więcPiotrmimowolniespojrzał
najejobcisłąspódniczkę.Zauważyłato,gdysię
odwróciła,aonniezdążyłjeszczepodnieśćwzroku.Przez
ułameksekundywjegooczachdostrzegładelikatne
zakłopotanie.Sprawiłojejtonieskrywanąprzyjemność.
Teraztoonawbiławzrokwniego.Tęelektryzującąchwilę
przerwałnagleprofesor.
–Tojestwłaśnie…
–Tak,wiem,panPiotr–przerywającprofesorowiwpół
słowa,wyciągnęłarękęwkierunkuchłopaka.
–Dzieńdobry–odpowiedział,niecoonieśmielony,
ściskającjejdłoń.