Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
przedkolacją.„Herbataczymleko”,krzyknieMatla,aleniebędę
wstaniewybrać.
Musiałemwyżejunieśćgłowę,żebyzobaczyćzegarnadpiątym
stanowiskiem,bowiemkapturzsunąłmisięnagrzbietnosa.
Zazdrościłemkumplowi.Zaczęłopadać,kobietaotworzyłaparasolkę.
Pomyślałem,żeniewarto.Nachwilęzapadłacisza,potemmężczyzna
mówiłdalej.Zauważyłem,żenosjednegozbutów,tego
niezawiązanego,zwróciłsiękumniejakwskazówkazegarka.Tylko
jednego.Zabardzoskupiłemsięnaswojejpróżni:językzbytidealnie
wsunąłsięwdziurkęnakońcusuwakainiezorientowałemsię,
żemężczyznamówidomnie.Kiedypodszedłbliżej,widziałemjużnie
tylkobuty,aleteżkraciastemateriałowespodniezeskróconymi
domowymsposobemnogawkamiiciągnącysiępoziemipasek
odbrązowegoprochowca.Potemzagniecenianadkolanami,jakby
mężczyznazasnąłgdzieśkiedyśwubraniu.Pytałocoś.Koniuszek
językamiałemzimnyjaklód.Nieśmiałemsięporuszyć,aprzecież
powinienembyłściągnąćsuwakzjęzykaręką.Mężczyznaztorbą
zacząłdonowa.
Kiedypodtrzymałemkapturdwomapalcami,zobaczyłem,jak
kobietachowasiępodparasolką.Miałemjeszczeczas,byspojrzeć
nazegarnadpiątymstanowiskiem,nimkapturopadłzpowrotem.
Lubię,kiedytezegaryświecą.JakbyśmybyliwNussdorfie,dokąd
przeprowadziłsięTatulo.Tamnawetbrudjestczysty,nietylko
światło.Udawałem,żeniewidzętegomężczyzny.Jeszczesiedem
minutdoodjazdu,powtarzałem.Cofnąłemsięokilkacentymetrów,
bomężczyznastałprzedemną.Wreszciezrozumiałem,ocopyta.
„Stawiaszmisię,mędrku?”.Mówiłjakbohaterowiezeszłorocznej
lekturyszkolnej.Matlaniewzięłaurlopu,przeczytaławjedendzień.
Zmiejscazrozumiała,coznaczy„toć”,Tatulomieszkałwtedyjeszcze
znami.„Odpowiedzże”,rzuciłmężczyznaitorbazsunęłamusię
naziemię.Śmierdziałalkoholem.„Patrzajmiwoczy!”.