Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Łał!Otwieraszerokooczy.Tocorobisztutaj?
Mójojciecuznał,żetodobrypomysł.
Pokiwałagłową.Wciążniemapojęcia,kimjestem,choć
najprawdopodobniejtosięniedługozmieni.
Stajemyprzedsalą.
Jesteśmymówi,uśmiechającsiędomnieszeroko.
Zaglądamdośrodka.Wławkachsiedządzieciaki.Gadają
zkolegami,szperająwtorbach,pisząSMS-y.Nauczycielajeszczenie
ma:todobrze.Ostatniarzecz,najakąmamochotę,tojakaświelka
scenazaaranżowanaprzeznauczyciela.Nienawidzęwielkichscen.
Całemojeżycieskładałosiędotejporyzwielkichscenimamjużtego
serdeczniedosyć.
Odwracamsiędodziewczynyzróżowymiwłosami.
Dziękuję,żemnieodprowadziłaśmówię.Jakmasznaimię?
Melissa.
Dzięki,Melissa.
Uśmiechamsiędoniejiwchodzędosali.Niktnamnieniepatrzy,
ażeoczywiścieniemamtujeszczeżadnychkolegów,siadamsam
pośrodkuklasy,uznając,żemiejsceniezabliskoiniezadalekobędzie
najbardziejodpowiednie.
Ledwiezdążyłemusiąść,kiedychłopakzprzedniejławkiodwraca
sięizaczynanamniegapić.JezuChryste.Ludzieztejszkoły
naprawdęnieszczególniesympatyczni.Chybapowinienemzacząć
otymmówićpublicznie,zacząćpisaćblogaalbocośwtymstylu.
Powiedziećwszystkim,żepubliczneszkołynaprawdęponiżej
krytyki,żeludzieniebezpieczni.Serio,kiedytylkozobaczęnóż,
napiszęexposé.
Tomiejscejestzajętemówifacetzprzodu.
Serio?pytam.Niewygląda,jakbyktośtusiedział.Zaczynam
podejrzewać,żewtejszkolejesttrochęjakwwięzieniu:odrazutrzeba
pokazać,żejestsiętwardym,boinaczejniktniebędziecięszanował.
Kładęnaławcezeszyt,niewierząc,żenaprawdępróbujęoznaczyć
swojeterytoriumwpodmiejskiejszkolepublicznej.
Chłopakmrużyoczy.
Jaksięnazywasz?pyta.
Isaacodpowiadam,uznając,żelepiejbędziedarowaćsobie
nazwisko.
Jesteśnowy?
Tak.
Kiwagłowązakceptacją.