Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
–Wypraszamsobietakieuwagi!–krzyknął.
–Spokojnie.–Wykonałuspokajającygestdłonią.
–Wzniosęsięnawyżynycierpliwościispytamrazjesz-
cze:czymapanjakieśdowody,żeżonafaktyczniezagi-
nęła,aniespędziłanocyzkoleżankaminaimprezie?
–Wydajemisię,czyfunkcjonariuszowipolicji
przyjmującemuzgłoszenieozaginięciuosobybliskiej
niewolnotegofaktukomentowaćwsposób,który
możebyćodebranyjakoobraźliwylubnieprzyjemny?
–Saranwduchupodziękowałstaruszcezmężemcho-
rymnaAlzheimera.
–Toniebyłkomentarz.
–Gdybyposzłanaimprezęzkoleżankamiwponie-
działekpopracy,topowiedziałabymiotym–wyjaśnił.
–Adowódmam,proszę.Otoesemes,którymiwczoraj
wieczoremwysłała.
–Esemes?–Policjantzpodwójnympodbródkiem
zmarszczyłbrwi.–Niemógłpantakodrazu?!Niech
gopanpokaże!
Saranwyciągnąłsmartfon,dotknąłkilkarazyekranu,
położyłaparatnaladzie.
Funkcjonariuszprzeczytałuważnietreśćwiadomości,
potemzrobiłtojeszczedwarazy,nakoniecpotarłdło-
niązmęczonątwarzipowiedział:
–Tojestnapewnotenesemes?
Mężczyznapotaknął.
–Zatemalbojestemślepy,albotupisze:„Skarbie,
musiałamwyjechaćnajakiśczaspozbieraćmyśli.Pora-
dziszsobiebezemnie”–przeczytałpolicjant.
–Jestnapisane–szepnąłSaran.
–Żeco?
14