Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Wypraszamsobietakieuwagi!krzyknął.
Spokojnie.Wykonałuspokajającygestdłonią.
Wzniosęsięnawyżynycierpliwościispytamrazjesz-
cze:czymapanjakieśdowody,żeżonafaktyczniezagi-
nęła,aniespędziłanocyzkoleżankaminaimprezie?
Wydajemisię,czyfunkcjonariuszowipolicji
przyjmującemuzgłoszenieozaginięciuosobybliskiej
niewolnotegofaktukomentowaćwsposób,który
możebyćodebranyjakoobraźliwylubnieprzyjemny?
Saranwduchupodziękowałstaruszcezmężemcho-
rymnaAlzheimera.
Toniebyłkomentarz.
Gdybyposzłanaimprezęzkoleżankamiwponie-
działekpopracy,topowiedziałabymiotymwyjaśnił.
Adowódmam,proszę.Otoesemes,którymiwczoraj
wieczoremwysłała.
Esemes?Policjantzpodwójnympodbródkiem
zmarszczyłbrwi.Niemógłpantakodrazu?!Niech
gopanpokaże!
Saranwyciągnąłsmartfon,dotknąłkilkarazyekranu,
położyłaparatnaladzie.
Funkcjonariuszprzeczytałuważnietreśćwiadomości,
potemzrobiłtojeszczedwarazy,nakoniecpotarłdło-
niązmęczonątwarzipowiedział:
Tojestnapewnotenesemes?
Mężczyznapotaknął.
Zatemalbojestemślepy,albotupisze:„Skarbie,
musiałamwyjechaćnajakiśczaspozbieraćmyśli.Pora-
dziszsobiebezemnie”przeczytałpolicjant.
JestnapisaneszepnąłSaran.
Żeco?
14