Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
doczegośtakniestosowanego.Tomojedziecko!Krewzkrwi,poczęte
zmiłości,urodzonewciężkichbólach.
Oddychamgłębokoiporazkolejnypostanawiamwziąćsię
wgarść.Najpierwzwalniamodrobinękroku.Wreszcierozluźniam
napiętemięśnieramionipleców,alenadalkurczowoobejmujęsynka,
abyniewypadłmizrąk.Zniżamtongłosu.Przysuwamusta
domalutkiegouszkaiśpiewampółgłosemprostąkołysankę.Tulę
niemowlędoswojejpiersiijakimścudemwtymchaosiejestem
jeszczewstaniegładzićdłoniąjegogłówkę.
Zauważam,żemojestaraniaowocują.Kiedyjednakwydajemisię,
żeJoachimniecosięuspokaja,całymójwysiłekidzienamarne.Głos
dochodzącyzpiętraponowniewytrącamniezrównowagi.Znów
przegrałam.
Idę,jużidędolatujedomoichuszu.
Mimowszystkostaramsięnadaluspokajaćdziecko,takjak
robiłamdotejpory.Nawetprzechodzędokuchni,abyzyskaćwięcej
czasu.
Jestem.
Mojamamastajeprzymnieiwyciągaręcekudziecku.Niemam
siłystawiaćoporu.Jestemniewyspanaponiespokojnejnocy,
zmęczonaprzedłużającymsiękrzykiemiwciążokrutnieobolała,
boranykroczaniegojąsiętakszybkojakpowinny.
Naczytałamsiębzdur,jakimtocudownymdoznaniemdlakobiety
jestporódnaturalny.Naiwnieuwierzyłam,żepomimocałegoogromu
bólutopięknyaktniewypowiedzianejradościidumyzwłasnych
dokonań.Możetakbywa,aleniewtedy,gdyporódtrwablisko
czterdzieściosiemgodzin,szyjkamacicyzacholeręniechcesię
rozwierać,choćczęstośćisiłaskurczówpozbawiajątchu,awkońcu
porażającybólzastępujeobezwładniającystrachożyciedziecka.
Całośćkończysięmechanicznym,niemalsiłowymwydarciem