Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Ida…zaczynamostrzegawczo.
Nierozumiem,jakmożnaświadomiezrobićsobiecośtakiego.
Naprawdę,misięprzykroodsamegopatrzeniazrobiło.
Ida!
No,alenicdziwnegokontynuuje,niezrażona.Tenjej
Marcinekjużzsamychtwoichopowieściwydawałmisięjakiśmdły.
Presjaspołeczeństwa,szybkiezaręczyny,jeszczeszybszyślub…
Totalnakatastrofa!CiotkazInowrocławiapodarujeimkomplet
tandetnychfiliżanek,wujekspodLublinazestawposrebrzanych
sztućcówzmotywemakantu,aimsiębędziewydawało,że…
Namiłośćboską,Ida!Wyobraźsobie,żeniekażdymataką
wizjęszczęściajakty.Onidosiebienaprawdęświetniepasowali,więc
wcalesięniedziwię,że…
Pasowali?!wchodzimiwsłowo,parskającśmiechem.
PasowaćtomogądosiebiekombinezonodLouisVuittoniszpilki
Valentino.Ludziewstanieconajwyżejnieznienawidzićsiebiezbyt
szybko.
Wzdychamzrezygnacją.Czubkiemwskazującegopalcaścieram
skroplonąmgiełkę,którapodwpływemróżnicytemperaturutworzyła
sięnaszklancewypełnionejdrinkiemzkruszonymlodem.Kątemoka
zauważamniespokojnytaniecpłomieniaświecy,któryzakołysałsię
podwpływempodmuchuchłodnegowiatru,bychwilępóźniej
zgasnąć.
***
Wracamydodomupieszo,śmiejącsiębezustanku.Wspominamy
to,cozwykłyśmynazywaćstarymi,dobrymiczasami,choćdlakażdej
znasoznaczająonezupełniecośinnego.Dajęsięporwaćulotnej