Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
nazapleczu.ZarównoŁukasz,jakiKonradodprowadzili
głodnymispojrzeniami,poczymzerknęlinasiebie
znacząco.Wydałemwłaśniekilkaszklaneczekwhisky,
gdypodeszłyroześmianedziewczyny,zamówiłytequilę
iprzyokazjizostawiłynamiarydosiebie,gdybym„chciał
sięwyluzowaćpopracy”.Odmówiłemnastarcie,
akarteczkęznumeremwyrzuciłemdokoszanaich
oczach,zbywająclekkimuśmiechemjękliweprotesty.
Cochwilęzerkałemprzezramię,chcącwyłapaćmoment,
gdyBlankawrócinasalę,leczonaniewychodziłaprzez
kilkadobrychminut.
Będęzachwilęrzuciłemdochłopakówiudałemsię
nazaplecze,bysprawdzić,czywszystkoznią
wporządku.
Poważniepotraktowałemfakt,żeGloriazostawiłanową
pracownicępodmojąopieką.Wsumielepiej,żepod
moją,anieŁukaszaczyKonrada,booninasamjejwidok
dostawalimałpiegorozumu,wzwiązkuzczymichopieka
byłabyzpewnościąbardzowątpliwa.Dziewczynanie
mogłabysięopędzićodtychdwóch…
Blanka?zawołałem,rozglądającsiępoobszernym,
chociażzagraconympomieszczeniu.
Większośćzapleczazajmowałykartonyzzapasem
alkoholu,drugączęśćstanowiłniewielkianekskuchenny
istółzsześciomakrzesłami,przyktórymmogliśmy
spożyćposiłekpodczasprzerwy.Poprawejstronie
odwejściaznajdowałasięwnęka,gdzieszefostwo
umieściłokanapę,dwafoteleiniskistolikkawowy.
Tutaj!GłosBlankidobyłsięwłaśnieztejwnęki.
Zastałemsiedzącąnafotelu.Rozmasowywałasobie
stopyikostki,szpilkileżałynieopodal,jakbyzrzuciła
jepodrodze.Starałasięnieokazywaćzmęczenia,ale
jeślimiałbymbyćszczery,torobiłapoprostudobrąminę
dozłejgry.
Wszystkowporządku?zapytałem,marszczącbrwi