Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
żedoichwyczekiwanegodziecka,jaknazłośćcórki,żadneimię
niepasujebardziejniżNadzieja.Wwyborzeimieniapomocne
okazałysięaktualnasytuacjapolitycznaiwiekrodzicielki.Pół-
torarokupóźniejnaświatprzyszłokolejnezdrowedziecko,na
dodatektymrazemsyn.WpodzięceBogurodzicenadalimu
imięBożydar,apolatachNadziejadziękowałatemusamemu
Bogu,żeniedostałanaimięBogumiła.
WzerówcezNadziejąniebyłoproblemów.Dzieciszybkopo-
jęły,żetotylkotakiedziwneimię.ZresztąwystarczałaimBuła.
Potembyłojużtylkogorzej.Niedlatego,żeimięniebyłoład-
ne.Chodziłooto,żenijakniepasowałodoposępnejdziewczyny,
którejkrępaposturanierokowałanapomyślnąprzyszłość.Na-
wetjejdobrestopnie–najlepszewklasie,bodobrabyławkuciu
–niewielepomagały.
Ażnazbytwyraźniezrozumiałatowpiątejklasie.Któregoś
dniazakrztusiłasiękanapkąiniechcącyoplułanajfajniejszą
dziewczynęwszkole,gwiazdękorytarza.
–Słuchajno…?–zaczęłaPatrycja,apotoniejejgłosumożna
byłowywnioskować,żeróżowoniebędzie.
–Nadzieja.
TymrazemtoPatrycjasięzakrztusiłacolą.
–Nadzieja?!–Wybałuszyłaswojewielkieoczy.–ChybaBez-
nadzieja!–ryknęłatak,żenietylkostojąceobokniejkoleżanki
parsknęłyśmiechem.Byłtorodzajśmiechu,któryniepozosta-
wiamiejscanalitość.–Niemoglicidaćnaimię…bojawiem…
Kwiryna?!Bardziejbycipasowało!
Ostatniedwazdaniasłyszałjużchybacałykorytarz.Od
śmiechuniemogłapowstrzymaćsięnawetPelagia–dziewczy-
na,zktórąNadziejasiedziałaczasamiwławce.Przyciśniętado
ściany,wniepewnymchichocieodsłaniałaswojewielkiejedynki.
11