Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
ustadłoniąjakuczennicapodczaslekcjionarządachrozrod-
czych.Zawszeprzykładaładłońdoust,kiedysięśmiała.Zasła-
niaławtensposóbswojewielkieróżowedziąsła.Byłtoodruch
automatyczny,obronaprzedośmieszeniem.
Zważyławdłoniachwałektłuszczunabrzuchu–odczasu
doczasulubiłasobiepomiętosićsadło,aodkądzamieszkałaza
granicąizaczęłazarabiać,miałategodobracorazwięcej–po
czymzrzuciłakoszulkę,spodnieibieliznęistanęłaprzedlustrem
nago.Jakpiesnasłowonspacerek”przechyliłagłowęnabok
izaczęłaprzyglądaćsięswojemuodbiciu.Wkońcuzakryłasię
ręcznikiem.Uważała,żeludzie,nawetciposiadającyładneciała,
prezentująsiębardziejkorzystniewubraniachniżnago;ludzkie
ciałowyglądaprzecieżjakpołaćmięsa.
Osłoniętaręcznikiem,skoncentrowałasięnatwarzy.Włosy
miałaciemnoblond,poramionaiakurattłuste,oczykoloru
zamulonejrzeki,ceręziemistą,ananosiewyspęwągrów;trzy-
dzieścilat.
Chciałabysięczasamiprzytulićdomężczyzny,alenieznalazła
jeszczekogoś,ktobysięzgodziłprzezresztężyciatylkoprzytulać.
Szukałaitraciłapowolinadzieję.
DlarodzicówpozostawałaNadzieją,nawetgdy–potym,jak
ichcórkaskończyłastudia,itozdobrymwynikiem,azatrud-
niłasięwMcDonaldziezazachodniągranicą–straciliwszelką
nadzieję.
–No,cześć,Nadzieja.Jaktamidziewpracy?–zapytałojciec
zarazpoodebraniuprzezMartętelefonu.
–Dobrze.
Właśniewróciłazwieżyiweszładoswojegomieszkania.
–Unasbyłobylepiej,naszMakuśpoświęcony…
14