Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Cieszyłjąfakt,żewyjechałajużzmiasta,żeprze-
sklepowewystawy,anawetmiejskieautobusy.Nagle,
stałyjąbićpooczachtewszystkieczerwone
serduszka,którymiobwieszonebyłyulice,
wczasietychwalentynkowychszaleństw,wszyscybyli
wsobiezakochani.Dziwiłoją,dlaczegoludzienaco
dzieńnieobchodząsięzesobątakczule:parynietrzy-
mająsięzaręce,amężczyźniniewręczająkobietom
kwiatów,dmuchanychsercorazczerwonychpluszaków
odziwacznychkształtach.Niepotrafiławyobrazićsobie
siebiejakoobiektumiłosnychwestchnień,możeprzez
przekonanie,żeniezasłużyłanacośtakiego.Wzdry-
gnęłasięizarazzaczęłanacieraćzziębnięteramiona
skrytepodflauszowympłaszczem.Niestety,myśliod-
zwierciedlałyniecneczyny–jużnicniemogłojejpo-
wstrzymać.Wstęgęciemnejnocycięłyteraztylkoświatła
rzadkojadącychznaprzeciwkasamochodów–raziłyją,
chybakierowcętaksówkirównież,gdyższybkowyjął
zeschowkaokularyzżółtymiszybkamiinałożyłje,
przetarłszywcześniejoczyrękawem.Szosęzobustron
4