Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Uśmiechnąłsiępobłażliwie,jakbywogólenie
pojmowałazasadrządzącychrelacjamidamsko-męskimi.
Nachyliłsiękuniej,byszepnąćwprostdoucha:
Lubięwyzwania.
Przegraszodparła,silącsięnaobojętność,bojego
oddechwywołałsłabydreszcz.
Zamarłanakilkasekund,bydokładniewsłuchaćsię
wswojeciało,aledoszładowniosku,żetengośćzamało
kręcił.Niebyłotegoprzyciągania,którezawszeczuła,
mniejlubbardziej,aleczuła.Znimbyłoinaczej.Nie
odbierałaniczegopozaostrzeżeniem,bytrzymaćsię
odniegozdaleka.
Swojądrogąbyłdziwny.Musiałmiećniepokolei
wgłowie,skororajcowałygolaskiwzadużychswetrach,
zwłosamiwnieładzieibezmakijażu.Nieżebywyglądała
jakstraszydło,alenapewnoniktniezawiesiłnaniejoka
nadłużejniżdwiesekundy.AtenEleganciknicsobie
ztegonierobił!
Takajesteśpewnaswego?spytał,awbrązowych
oczachpojawiłysiębłyskirozbawienia.Chceszsię
założyć?
Niezakładamsięzobcymiburknęła.
Wypuściłdymzust.
Słusznie.
Naprawdęmożeszsobieiść.Niepoczujęsię
dotknięta.
Kiepskobytowyglądało,gdybymterazsiępoddał.
Wpatrywałsięwjakiśpunktprzedsobąztajemniczym
uśmieszkiem.Odpaliłkolejnegopapierosaiznówsię