Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Facettylkouśmiechnąłsięczarująco,atopodniosło
jejciśnienie.Koleśnaprawdęniezdawałsobiesprawy
zpowagisytuacjiiprzeciągałstrunę.
–Wybaczmojąimpertynencję.–Skłoniłsięlekko,
czymwywołałuOlgicałkowitądezorientację.Zazwyczaj
facecitaksięniezachowywali.Niewstosunkudoniej.
–Wramachprzeprosinpostawięcidrinka–powiedział,
patrzącnaniązlekkimzawstydzeniem.
Doskonalewiedziała,żejegoskruchabyłaudawana,
aleintuicjapodpowiadałajej,bymimowszystkousiadła.
–Niechbędzie.
Posłałjejfirmowyuśmiech–jakzakładała–numer
dwa.Dziwiłoją,żenieodpuścił.Innifacecizazwyczaj
wycofywaliwmomencie,gdyodnosiłasiędonichtak
opryskliwie.Odchodzilizniezadowolonymgrymasem
natwarzy,alepochwiliznajdowalidostateczniepijaną
ichętnąnawyjściezpubu.Tenjegomośćnajwyraźniej
dotegogronanienależał,bouczepiłsięjejjakrzep
psiegoogona.
Zamówiłimposzklancewhisky.Pochwilistałyprzed
nimioszronionekryształyzalkoholem.Olgaoparłasię
oblatiwestchnęłaprzeciągle.Wszelkiwysiłek,
byosiągnąćwewnętrznyspokój,odpocząćizłapać
natchnienie,poszłysięprzysłowiowopaść…
Atowszystkoprzezniego.Wyprowadziłjązrównowagi,
gapiącsięnaniąjakcielęnamalowanewrota.Zburzył
spokójducha,októrytakbardzowalczyła.
Nieznajomyodpaliłkolejnegopapierosa.Dymporuszał
sięwolno,wiłwokółjegosylwetki.Diabelniedoniego