Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
żeprzyłapałem.
Wzdrygnęłasięzaskoczona,alenierzuciłasię
doucieczki.Przyjrzałamisiępodejrzliwie,jakbym
tojabyłintruzemnaczyjejśposesji,ipodeszładomnie,
jakgdybynigdynic.Niemogłemsobieodpuścić
otaksowaniajejciała,pomimocałejsytuacji.Kobietabyła
całkiemwysokąbrunetką,szczupłą,aczkolwiekpięknie
zaokrągloną,copodkreślałoróżowebikini,któremiała
nasobie.Apetycznekrągłościporuszałysięprzykażdym
jejkroku,apełnewargiwygięłysięwlekkimgrymasie.
Zawszetaknamolniesiępatrzysz,zanimpowiesz
chociaż„cześć”?zapytała.
Albomiałaniezłytupet,albobyłagłupiajakbut.Zbiła
mnietrochęztropu,bospodziewałemsięraczej
gorączkowychtłumaczeńlubpróbyucieczki.
Zawszejesteśtakaśmiała,gdywłamujeszsię
doczyjegośdomu?odpowiedziałempytaniem.
Kobietazmarszczyłabrwi,najwyraźniejpróbując
zrozumieć,ocomichodzi.
Niewłamałamsięodparła.MamkluczeodAnnie.
Pieprzenieprychnąłem.Annienikomuniedaje
kluczydodomu.
Więcrówniedobrzetojamogłabymposądzićciebie
owłamaniewytknęłaminieznajoma.
Teraz,gdypodeszłabliżej,zorientowałemsię,żejest
odemniesporomłodsza.Musiałabyćprzedtrzydziestką.
Jestemjejbratem,jasne,żemamkluczedojej
domu.Niewiedziałem,dlaczegowogóledyskutowałem
zkobietą,zamiastpoprostuwezwaćgliny.