Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Usiadłemprosto,czując,żezanosisięjednak
napoważnąrozmowę.Graysonpatrzyłnamnie
wyczekująco.Samniebyłaniołkiem.Lubiłsięzabawić
iimprezować,alejakimścudemjegozdjęcianigdynie
trafiłydogazet,abyłtylkotrochęmniejprzystojnyode
mnie.Wysoki,wysportowany,czarnowłosyioniebieskich
oczach,nadktórymirozpływałysiękobiety.Kiedybyło
trzeba,miałpoczuciehumoru.Terazjednakbyłrównie
poważnyjakLarry.
Tonibycomamzrobić?zapytałemgo.Nieproszę
reporterów,byzamnąchodzili.
Welshchce,żebyśzrobiłsobieurloppowiedział
Grayson.
***
Wysiadłemzwindy,rzuciłemuśmiechsekretarce
izapukałemdodrzwigabinetuWelsha.Pousłyszeniu
„proszę”wszedłemdośrodka.
Urlop?syknąłem,zwracającsiędosiedzącego
zabiurkiemmężczyzny.Chybażartujesz,Larry.
Welshzdjąłokularyipotarłoczy.Spokojniewskazał
mikrzesłonaprzeciwkosiebie.Usiadłemzatem,alenie
zamierzałemmuodpuścić.Niebrałemurlopuoddobrych
parulat.Nieczułempotrzebyodpoczywaćodpracy
iterazniechciałemtegozmieniać,ajużnapewnonie
podnaciskiem.
Tony,wszystko,corobisz,wpływananasrzekł
zopanowaniemLarry.Iniechodzitylkootwojąpracę.