Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
niecozdławionymgłosem.
Jegospojrzeniepowoliprzesunęłosiępojej
kształtnejsylwetce,którejniezdołałazamaskować
czarnymiwąskimispodniamiitaksamoczarnym
golfem.Pattersonuśmiechnąłsię,kiedyściągnęłapoły
skórzanego–imasięrozumiećczarnego–płaszcza,
poczymzapięławszystkieguziki,żebyniewystawał
choćbynajmniejszyskrawekgolfu.Długiewłosy
spływająceniemaldotaliiporuszałysięwzburzonąfalą
wrytmniespokojnychruchówSary.Idealniewykrojone
ilekkowydętewargi,prostynosidużeczarneoczy
sprawiały,żebyłapiękna.Jednakwcalejejtonie
cieszyło.Nielubiłaswojegowygląduiuwagi,którą
nieustannieprzyciągała.Założyładłonienapiersiach
iodwróciławzrok.
–Amniesięwydaje,żewprostprzeciwnie.Nie
wyglądasznaspokojną–oznajmiłgłębokimgłosem,
przeciągającsłowa.
–Niechcęsłyszeć,jakwyglądam.
Odepchnąłsięodladyipodszedłbliżej.ChoćSara
byławysoka,górowałnadnią.Celowostanąłnatyle
blisko,żemusiałazadrzećgłowę,żebynaniego
spojrzeć.Cofnęłasięokrok.
–Zachowujeszsięjakspłoszonajałówka,któraporaz
pierwszywychodzinapastwisko–mruknął.
–Jużoddawnakorzystamzróżnychpastwisk,panie
Patterson,iwcalemnietoniedeprymuje.
Zniedowierzaniemuniósłbrwiiwydąłusta.
–Namojeokowyglądasznazdenerwowaną.Dlatego
żeniezabrałaśzdomunietoperzy?
–Słucham?!–Ażsięzakrztusiłazoburzenia,ale