Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
nocnemuochłodzeniu.
–Córeczko,wstałaś?–Mamapojawiłasięwdrzwiachpokoju
wmomencie,kiedyWeronikarozmyślała,jakąbluzęwybrać.
Nawyciągnięcierękibyłaczarna,dwiepółkiwyżejznajdowałasię
różowa.Onamiaładzisiajochotęnawyrazistykolor.
–Pomożeszmi?–Popatrzyłapytająconamatkę.–Wyciągnieszten
polar?
Rodzicielkazbliżyłasiędoszafyiwyciągnęławskazanąrzecz.
Nastolatkadbałaoładnatyle,nailemogła.Byćmożejakomatka
ułożyłabywszystkostaranniej,niechciałajednakkrępowaćcórki,
grzebiącwjejbieliźnieczyinnychosobistychrzeczach.Kątemoka
spostrzegła,żenastolatkasiępomalowała.Dotejporystroniłaodtego.
Tymrazemjednakwykonałamakijaż.Niezbytmocny,ajednak
widoczny.Musiałbyćdlaniejpracochłonny.Weronikamiałaprzecież
powykręcaneprzezchorobędłonie.Owszem,powieloletniej
rehabilitacjiradziłasobiecałkiemsprawnie,aleitakpewniewstała
dużowcześniej,bysiętakprzygotować.
–Śniadanieczekanakuchennymstole.Herbatęmaszjeszcze
ciepłą.–Mamachodziłapopokojuirozglądałasię.–Przygotowałaś
brudydoprania?Puściłabympralkę,nimwyjdędopracy.
–Wczorajwszystkowrzuciłam.–Weronikapodjechaławózkiem
dobiurka.–Mamprośbę.Nadasztenlist?
–Jasne.–Mamachwyciłakopertęispojrzałanadaneadresata.
Zmarszczyłaniecobrwi.
–Wyjdziezbytdrogo?–Weronikasięprzestraszyła.
–Nie…Wydajemisię,żejużtenadreswidziałam.
Neubrandenburg.Zapamiętałamnazwęmiejscowości.Tochyba
Niemcy,prawda?Pozatymzawszewysyłałaśkartki,atymrazemlist.
Niejestwcaledroższy,ale…
Dziewczynaodwróciłagłowę,byniepatrzećrodzicielcewoczy.
–Pocztówkaniedoszła.Pewniezaginęła.Dlategoterazwysyłam
kolejną,tymrazemwkopercie.
–Mogęjąnadaćpoleconym,jeślichcesz.
–Niemapotrzeby.Tozbytdużekoszty.Jeśliniedojdziedrugiraz,
totrudno.Damsobiespokójzkolejnymwysyłaniem.–Weronika
wzruszyłaramionami.