Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
—Tak.Porucznikprzesłuchiwałmnieitwierdził,żemniezna.
Miałsłuszność,alesiętegowyparłem.Niemogłemtampozostaćani
chwilidłużej,wynająłempierwszelepszewielbłądyiwyruszyłem
wdalsządrogę.Wkrótcepotemdoścignąłmnienapustynigiaur
iporucznik.Jechalinawspaniałychwielbłądach,amieliprzysobie
SelimaiBenNila.
—BenNila?Allah,Allah!Znałemtakiegoczłowieka,aleonjuż
nieżyje.
—MajtekzGubator?
—Tak.Aleskądprzyszłocinamyślwymienićtęmiejscowość?
—Bomówięwłaśnieoczłowieku,któregozazmarłegouważasz.
Zwabiłeśgo,jakmisamopowiadał,dostudni,aletenobcyniewierny
uwolniłgoizabrałzesobą.
—Tobyćniemoże!—rzekłfakirprawiezpłaczem.
—Ajednaktakjestistotnie.BenNiljestterazsługągiaura.
—Allahkerihm!Tegozawiele!Awięcwszyscytrzej,którzymieli
umrzeć,sąterazrazem.Aprzecieżzachowaliśmywszelkieśrodki
ostrożności!Więcjeszczejedennamprzybywa.Mamwrękuwładzę
zgubieniaichwszystkich,iprzysięgamnaprorokaoraznabrodęjego,
żetouczynię.Będęichścigał,choćbydoBharelGhazal.Poszukam
synai,jeślisamichnieznajdę,oddamnaszychwrogówwjegoręce.
Możewiesz,gdziebymichterazmógłspotkać?
—Niemampojęcia.Jechaliprzezkrótkąprzestrzeńdrogą
karawanową,apotem,jakwskazywałyślady,zboczylinaprawo.
—WtakimraziemuszęśpieszyćdoAbuHammed.Jeśliichtam
niema,roześlęludzidoBerber,KortiidoDebbeh.Wjednejztych
miejscowościwkażdymrazieprzynajmniejnajakiśśladichnatrafię.
—Żałujębardzo,żecitakśpieszno,boucieszyłemsiętwoim
widokiem,imiałemnadzieję,żebędziemydalejrazemjechali.
—Tymaszharemzesobąimusiszjechaćpowoli,amniesię
istotnieśpieszy.KiedyoniodjechalizKorosko?
—Wponiedziałekrano.
—Adzisiajczwartek.Powiedziałeś,żemielidobrewierzchowe
wielbłądy,więcsądaleko;jamuszętęprzestrzeńbezwarunkowo
prędzejprzejechać,niżoni...
Mówiłcośjeszcze,alesłówjegodosłyszećniemogłem,boznowu
rozległsiętętent.Ktośzawołałgłosemdonośnym:
—Hej,dozorcystudni!Zaświećciepochodnię,bopotrzebanam
wody!
Wyciągnąłemgłowęznamiotuiukryłemsięznowuwzaroślach.