–NazywasięSariel.Uratowałmnieztegowięzienia
izaopiekowałsięmną.Jedyne,comuopowiedziałam,
toowasiotym,cosięznamidziało.
–Sariel…Nie,toniemożebyćprawda.–Edward
sięgnąłpomiecz.
Aniołkilkomaszybkimiruchamiobezwładniłgiermka,
ajegobrońznalazłasięnaziemi.
–Toprawda,taksamojakfakt,żetodaleka
przeszłość.Zmieniłemtormojegolosudawnotemu
–powiedziałSarielipodałmurękę.–Gdytylkosię
ocknąłem,usłyszałemkrzykikobietyidziecka.
Śledziłemichdoobozuiichtamuwolniłem,
zostawiwszyprzyżyciutylkokapitana,byniktnie
odważyłsiępowtórzyćtegoczynu.Rodzinęrolników
odprowadziłemdodomu.Odnichdostałemprowiant,
mimożeonicnieprosiłem.Alewyjużtowiecie
–dodał,wskazującrękąnajukiEdwarda,zktórych
wystawałokilkaczarno-białychpiór.–Zopowieści
Aduratysłyszałemotwoichdokonaniach,Kondracie,
izastanawiamsię,jaktowszystkojestmożliwedla
jednejosoby.
–Niedokonałemtegosam.Zawszebyłprzymniemój
giermekEdward.Atakprzyokazji,jakudałocisię
gorozbroić...takszybko?–zapytałsirKondrat.
–Dekadytreningów,kolejnepraktyki,apozatym
twójprotegowanyjeststraszniezapalczywy.
–Agdybyśposzedłznami?WNiebiosachsłyszałam
wieleotymświecie,awczwórkęraźniejniżwtrójkę