Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
przezniegozdaniejestzdawkoweisuchejakwiór.
Zaliczamykolejneskałki,przygotowujemyrazem
posiłki,śpimywnamiocie,aleonwyraźnietrzymasię
nadystans.
Popołudniamispisujęnotatkidoksiążkiiczytamsporo
pozycjiowyprawachgórskichorazoKarakorum.Janson
odpowiadamerytorycznienamojepytaniaodnośnie
dowyprawy,jestrzeczowy,niewdajesięwżadne
dyskusje,omijaszerokimłukiempobocznetematy.
Tosprawia,żezkażdymkolejnymdniemodechciewa
misiędalszegopobytunaJurze.Poprostuniepotrafię
funkcjonowaćwtakimdrętwymklimacie.
Popółtoratygodniowejpięknejletniejaurzenastępuje
załamaniepogodyjużtrzecidzieńlejejakzcebra,niebo
zasnutejestciężkimichmurami,zrobiłosięzimno,wieje
wiatr,amyjesteśmyskazaninasiebiewciasnym
namiocie,wwilgociinapiętejdogranicmożliwości
atmosferze.Jestemnaskrajuwytrzymałości,
bomoglibyśmypójśćdojakiejśrestauracjiwpobliżu,
zjeśćcośdobrego,posiedziećwsuchym,ciepłym
miejscu,wypićjakieświnoczycoś...alenie.Jansonsię
uparł,żemamysiedziećwnamiocieiczekaćnaBógwie
co.
Mamdosyćtegodeszczu.Pakujęsięmówię
stanowczoisięgampoplecak.Wracamydodomu.
Nieodpowiada,nieodrywającwzrokuodksiążki.
Dlaczegonie?
Bozostajemy.
Przecieżtostrataczasu.Ilemamyczekaćnapoprawę
pogody?
Tyle,ilebędziekonieczne.Przewracastronę.
Nibypoco?Zaliczyłamjużwiększośćskałekztwojej
listy.