Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
doznalezionegowjednejzszafekniecowyszczerbionego
nabrzegukubkazMisiemYogiiwychodzęnaniewielki
balkon.Bloknaprzeciwkojestciemny,wponiedziałkowy
wieczórotejporzeniemalwszyscyjużśpią.Rozświetlone
tylkooknanasamymdoleinadrugimpiętrze,
naprzeciwkomojegobalkonu.Dopijamwinoiidę
polornetkę.
Podglądaniesąsiadówtojednazmoichulubionych
rozrywek.Opieramsięorozdzielającebalkonydrewniane
przepierzenieispoglądamwrozświetloneoknosalonu,
poktórymkręcisięszczupłyciemnowłosymężczyzna
kołoczterdziestki.Pomimoupałuipóźniejpory
manasobieeleganckieciemnespodnieirozpiętąpod
szyjąbłękitnąkoszulę,jakbydopieroprzedchwiląwrócił
zfirmy.„Amożepoprostucaływieczórpiłdolustrainie
chciałomusięprzebierać?”zastanawiamsię,kiedy
koleślekkosięzataczaiwpadanastół.Przyglądam
musiędługoiuważnie,bopodobamisięto,cowidzę.
Kiedyściągakoszulę,zasysampowietrzezcichym
świstemimimowolnieoblizujęusta.Jestpięknie
umięśnionyipomimoszczupłejsylwetkimaimponująco
szerokieramiona.Kiedyzdejmujespodnie,niemalnie
oddycham.Wgłowiewybuchamibomba,scenyseksu
wirująjakszalone,wustachmamsuchoitylkoresztką
siływolipowstrzymujęsięprzedwybiegnięciem
zmieszkaniaizałomotaniemwjegodrzwi.Itak,byłabym
dotegozdolna.Mogłabymobudzićpółsąsiedniegobloku,
naoślepwciskającguzikiwdomofonie,apóźniejwalić
pięściamiwjegodrzwiibłagaćokilkaminutpozornej
bliskości,którapozwoliłabymizasnąćidotrwaćdorana.
Ajednakwciążsiedzęnabalkonie,obcawnowym
miejscu,targanapalącymniepokojem.
Niedalekomojegoosiedlajestbarzkaraoke,chyba
wciążczynny.Myślęomężczyznach,którzysłuchając
swoichfałszującychdomikrofonudziewczyn,pijąpiwo,