Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
–Toskomplikowane…
–ItakimaszstatusnaFacebooku?–Mójkochanek
szczerzysię,zapewneoszołomionywłasnąelokwencją.
–Niemamtamkonta.–Terazakuratniekłamię.
Przymoimtrybieżyciawolęnieryzykowaćposiadania
profilu.Zbytwieleosóbzraniłamizbytwieluludzi
chciałobywiedzieć,gdzieterazjestem,amałokto
szukałbymniezczystejsympatii…
–Pójdęjuż.–Mięśniakwstajeisięgapoleżącą
wnogachłóżkakoszulkę.–Gdybyśzmieniłazdanie,
todzwoń.
–Niemamtwojegonumeru–mówię,ugniatając
niedopałek.
–Kurwa,fakt.–Koleśdrapiesiępogłowieipyta,czy
mapodać.
–Mówiłamci,żewięcejsięniespotkamy.
–Dziwnajakaśjesteś–mruczy.
–Wtymcałymójurok.–Nagapodchodzędookna
iopieramsiępośladkamioparapet,onwpatrujesię
wmójwytatuowanywzgórekłonowy.
–Świeży?
–Świeży–przyznaję.
–Tocośznaczy,teliczby?Botochybanietwójnumer
obozowy?Ażtakstaraniejesteś.–Rechocze.
–Słabe–mówię,zniesmaczona.
–Zależy,jaknatospojrzeć–stwierdza,wciążwyraźnie
ubawiony.
Kiedyzakładaslipki,zauważambrzydkąszramęwdole
jegopleców,aleniemamnatyleodwagi,żebyzapytać,
skądjąma.Zresztąniewielemnietoobchodzi.Wszyscy
oniniewielemnieobchodzą.Pozwalamimwchodzić
wmojeciało,obnażamsięprzednimifizycznie,jednak
emocjonalnienikogodosiebieniewpuszczam,jakbym
zamurowałamojąduszęzagrubąbetonowąścianą.
–Poczekaj–proszęgoszeptem,zanimuchylam