Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Wyobrażaciesobie?Miesiącbezkomputera!
Alemamabyłatymrazemtwarda.Zaśmiałasię
ipowiedziała,żesobieporadzę.
Apotemmniejeszczeprzytuliłai…pocałowała!
Fuuuj!
Oczywiście,odrazusięwytarłem.
Nieżebymnielubił,jakmnieprzytula
mojamama,alewiecie…Takprzy
ludziach?!Dobrze,żeniktzchłopaków
mnieniewidział...Niedalibymiżyć
wszkole!Takiobciach!
Noiczekamtu…nakorytarzu…jakjakiśgłupek…Pieką
mniestraszniepoliki.Amojamamawgabinecie
rozmawiaz„czarownicą”,którajeststarąpanną–tak
mówioniejtata,aletylkowtedy,kiedymamanie
słyszy…Ibędąturobićzemnie„dżentelgena”…
zapomocąbaletu.
Itakijestemzły,żechętniebymkomuśprzyłożył,ale
niebardzomamkomu…Anadodateknaprzeciwkosiedzi
wfotelujakaśdziewczynaisiętuciąglegapi.Pewniesię
wduchuzemnieśmieje.
Mówiłem,żedziewczynysągłupie!
Cośbymjejdogadał.Aleażstrachpomyśleć,jaką
jeszczekaręmogłabywymyślićdlamniepotemmoja
mama,nonie?
Atakwogóle…TojestemWojtek!