Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
jakmiękniemiserce.Wbrewtemu,cootym
wszystkimsądziłam.
–Myślę,żetak.–Chyłkiemrozejrzałsiępo
wysprzątanympokoju,poczymzamknąłwa-
lizkę.–Mieszkaniejestprzygotowane.Według
agentkibiuranieruchomościdotygodniapo-
winiensięzjawićnajemca.
Niewiedziałamdlaczego,aleczęśćmnie
rwałasię,bypowstrzymaćBrunona.Chciałam
złapaćgozarękęiprosić,byjednakpozostał
wKoszalinie,leczzdrowyrozsądekpodpo-
wiadał,żetakiukładbędziedlanasobojga
najlepszy.
–Muszęsięzbierać.Przedemnąkilkago-
dzinjazdy–tłumaczyłzwięźle,unikającmo-
jegospojrzenia.
Poczułamsięjakprzedponaddziesięcioma
laty,gdyBrunowyjeżdżałzRaszynanadru-
gikraniecPolski.Łzymimowolniecisnęłymi
siędooczu.Wiedziałambowiem,żebędzieto
podróżwjednąstronę.
Kiedyopuszczałammieszkanieprzyjacie-
la,mojasilnawolarozkruszałasięwdrobny
mak.Uświadomiłamsobie,żetraciłamkolej-
nąważnądlamnieosobę.Liczyłam,żeBruno
zmienijeszczedecyzję,jednakprzezwzgląd
nanaszeodmienneuczucia,wolałsięoddalić,
twierdząc,żejesttylkoprzeszkodąwmoim
życiu.Niepotrafiłdłużejpatrzećnamnieza-
kochanąwinnymmężczyźnie.Pragnęłam
mupomóc,leczniemiałamlekarstwanajego
8