Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
iślinyzpyska,żadnychprzejawówagresji,poprostustał
iobserwował,jakbychciałprzewidziećjejzamiary.Każdy
innynajejmiejscuzagadałbyprzyjaźnieiposzedł
wswojąstronę,alenieKlara.Przeraźliwiebałasiępsów,
więcteraz,wiedzionaczystądesperacją,rzuciławniego
pustąbutelką,ryknęła:„Ratunku!”,poczympuściłasię
biegiem.Suchepatykistrzelałypodstopami,gałęzie
szarpałyzawłosyismagałypotwarzy,lecznieczuła
bólu.Adrenalinarobiłaswoje.
Potknęłasięowidlastykonardębu.Rozpaczliwie
machającrękami,runęłanaziemięzprzeraźliwym
wrzaskiem.Przeturlałasięnaplecyiuniosłagłowę,
byzorientowaćsięwsytuacji.Zobaczyła,jakzwierzak
mkniewjejstronęniczymtorpeda,toteżinstynktownie
zakryłatwarzlewymprzedramieniem,drugąrękąszukała
poomackuczegoś,coposłużyłobyjejdoobrony.Przez
trzydługiesekundyczarneślepiawpatrywałysięwnią
zdezorientowane,gdymachnęławpowietrzuprężną
gałązką,trafiającprostowewrażliwynos.Natychmiast
poczułapiekącybólwnadgarstku.Niezastanawiającsię,
uniosławitkęizaczęławalićnaoślep.Zwierzępuściło
izżałosnymskowytemzniknęłowzaroślach.
Podniosłasięzziemiipognałaprzedsiebie,lekko
kulejąc.Kluczyłamiędzydrzewami,przedzierałasięprzez
kolczastekrzewy,bylejaknajdalejodpsa.Wydała
zsiebiekrótkihisterycznyokrzyk,gdywleciałazimpetem
naludzkąpostaćipowaliłanaziemię.Dopierowtedy
sięzorientowała,żetoMikołajAntoniuk.Panikaminęła,
awtomiejscepojawiłosięzmieszanie.Wyciągnęłarękę,
bypomócchłopakowiwstać.
Orany.Stęknął.Ktośpaniąściga?
Ktonibymiałbymnieścigać?Zwysiłkiem
wciągnęłahaustpowietrza.Biegam.
Atoniepaniwołałaoratunek?Przyjrzałsię