Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Marylaispojrzałananiąjakosoba,którejzepsuto
niespodziankę.
–Klasyka.–Klarauśmiechnęłasięprzepraszająco.–
Podobnotahecaciągniesięodtrzechlat.Komornicki
sugerujejejprzejścienaemeryturę,tygratulujesz,aona
siępiekli,żenikomudometrykiniezaglądaioczekuje
tegosamegoodinnych.Właściwie,ocojejchodzi?
Ciąglepowtarza,żedośćmahuncwotów,ananasów
icymbałówiniemożesiędoczekaćemerytury,ajak
przychodzicodoczego,zapierasięjakdiabełprzed
kropielnicą.
–Mogęcipowiedzieć,dlaczegonie.Onajestzacięta
ambicjonalnie.JakopierwszadamaOleskaijeszcze
aktywnazawodowowiodłażyciezgołakrólewskie.
Naemeryturzezostaniezgnębionąkurądomową.
Cotozapoziomdlakogoś,ktolubigraćpierwsze
skrzypce?
WKlarze,która,jakbyniepatrzeć,teżbyłazacięta
ambicjonalnie,anadodatekwspółczułazgnębionym
iznerwicowanymkuromdomowym,odezwałosięcoś
nakształtwyrozumiałości.
–Samaniewierzęwto,copowiem,alechybatrochę
jąrozumiem.Toznaczy...Gdybymbyłanajejmiejscu,
pewnieteżbymsięnieśpieszyła.Wkółkotylkodom,
gospodarstwo,dom–jakwkołchozie.
–Terazmówiszcałkiemjakona,tylkokrócej.Niewiem,
czywszystkorozgryzłam,bocedzibezkropek,alemniej
więcejotojejchodziło.
–Aleoco?
WtymmomenciewróciłaBarankowazzeszytem.Nim
usiadła,rzuciłagonastółztakimhukiem,żenawetUla
zwyraźnądezaprobatązacisnęłaustawwąskąkreskę.
Wymieniłyporozumiewawczeuśmiechy,poczymMaryla