Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
–Jest,ale
maleńki
–odparłlekarzdonośnymgłosem.
–Kolejnyzdrowysyn!
–Missiebędziezawiedziona–rzekłaledwo
słyszalnymszeptem,aledoktorodrazujejodpowiedział:
–Niktniebędzierozczarowanytakimwspaniałym
chłopcem!
Poparuchwilachdzieckoleżałojużobokniej.
Wświetlelampymogłazobaczyćiprzekonaćsię,
żechłopczyknaprawdęjestśliczny,amiłośćdotej
maleńkiejistotkirozlałasięprzyjemnymciepłem
pocałymjejciele.
WkrótcebyłprzyniejrównieżClark.Patrząc
rozpromienionynaswegosyna,pocałowałMartęwczoło.
–Kolejnysynnamedal!–powiedziałzdumą.
Martaprzyznałamuracjęiuśmiechnęłasięlekko.
Clarkwyszedłizachwilępojawiłsięzdwójką
zaspanychdzieci,któretrzymałnaoburękach.Nachylił
sięzniminadnoworodkiem:
–Towasznowybraciszek–wyszeptał.–Popatrzcie,
jaksobiesłodkośpi.Czyżniejestśliczny?
Claretylkowpatrywałsięwmaleństwozszeroko
otwartymioczami.
–Chłopak?–zdziwiłasięMissie.–Miałabyć
dziewczynka.Modliłamsięprzecieżosiostrzyczkę…
–Czasami–tłumaczyłjejpowoliClark–PanBógwie
lepiejniżmy,cojestdlanasnajlepsze,więcczęsto
zamiastdaćnamto,ocoGoprosimy,dajenamto,
co
wedługNiego
jestdlanasdobre.Jestemprzekonany,