Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
ROZDZIAŁ1
Urodziny
Otworzyłamoczyizobaczyłampięknefiranymojej
komnaty.Przeztrzydzieścilatmojegokrótkiegożycia
kładęsięwswympięknymłożu,abyzasnąć,ibudzęsię,
jakbytobyłomrugnięcieoka.Podobnowszystkierasy
nacałymświeciemogąśnićcodziennie,owszystkim
ioniczym.Śniąoswoichpragnieniach,marzeniach
iobawach.Więcdlaczegomy,Welendorzy,rasawyższa,
doskonalsza,wykreowanadowyższychcelów,nie
możemyśnić?
Wedługmojegonauczycielaodebranonamśnienie
przezwielkigrzechpopełnionytysiąclattemu.
Oczywiścieniemogłamwtouwierzyć,żektośmógłnam
odebraćcokolwiek,dlategonieprzykładałamzbytwielkiej
wagidotejżenauki.
Zgniotłamwrękachaksamitnąpościeliskrzywiłamsię
mimowolnienaswemyśli.Podrzędnarasa,takajak
ludzie,oczywiściemożeśnićcodziennie.Dlaczego?
Przecieżoniżyjąułamektegocomyistraszniesłabi.
Dlategonimirządzimy,ponieważsamotnienie
poradzilibysobienatymświecie.
Ech…
MojanajjaśniejszapaniInfryd,wzdychaszwswoje
trzydziesteurodziny?Niepowinnaśbyćszczęśliwsza
wtymdniu?