Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
zareagujesznamójżart.
Zatrzymałsięraptownieioparłosiekierę.Miał
zakłopotanąminę.
–Wybacz,tylko…–Spojrzałsięnamnie
zaczerwieniony.–Niechcętegozepsućbraciszku,wydaje
misię,żejąkocham.Wieszprzecież,żejaiBogumiła
razemsięwychowaliśmy.–Założyłsiekieręnaramię.
Schodzącpowoli,dałznak,abymmutowarzyszył.
–Sądzę,żeonateżmniekocha.Jesteśmydorośli,anie
możemysięzatozabrać.–Pokręciłgłową
zzażenowaniem.–Niechcętegozepsuć.
–Poprostupowiedzjej,coczujesz,anapewnosię
zgodzi.Widzęczasem,jaknaciebiespogląda,toniejest
zwyczajnaprzyjaźń,braciszku.Twoirówieśnicymająjuż
pokilkorodzieci.
Zatrzymałsięraptownie,położyłmidłońnaramieniu
iścisnąłjemocno.Jegojasnoniebieskieoczywwiercały
misięwmoje.
–Napewno?Niemyliszsiębraciszku?–Niechcący
ażmnieoplułztegopodniecenia,auśmiechznów
zagościłnajegotwarzy.–Jeślitytomówisz,wierzęcinad
życie.–Odwróciłsięzrozmachem.Omałonierozbił
migłowysiekierą.–Wtakimraziedzisiajpowiemjej,
coczuję!Ha!
Całądrogępowrotnągwizdałsobieradośnie,
całkowiciemnieignorując.Szedłemzanimpogrążony
wmyślach.Myślałemomoimśnieiotym,
coprzydarzyłosiębratu.Senbyłtakprawdziwy,jak
prawdziwybyłGalibor.Tenmężczyznabeztwarzy?