Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
–Amożecałyelitarnywyćwiczonylegion,który
dumniebędziereprezentowałmojąnajjaśniejsząpanią
wbitwachohonoridumęimperium?
–Nie,przecieżjużmamswójlegion,chybanawet
dwa.Prezent…Niemampomysłów.Mamjużchyba
wszystko,comożnasobiewyobrazić,askończyłam
dzisiajdopierotrzydzieścilat.
Chwilępobyłyśmywciszy,przerywanejtylkoprzez
dziewki,któreuwijałysięprzymnie,abymjaknajlepiej
wyglądaławtymważnymdlamniedniu.Jużjestem
dorosła,więcbędęmiaławięcejswobodyniżpoprzednio.
–Amoże…–Naustachmojejprywatnejsłużkizakwitł
szelmowskiuśmiech.–Copowiesznategowięźnia,który
zostałniedawnozamkniętywnaszymnajbardziej
strzeżonymareszcie,tutajwpałacu?Nigdyniewidziałaś
nikogospozapałacuaniznikimspozaniegonie
rozmawiałaś,acodopierozeSlavikaenem,itotak
niebezpiecznym,żesprowadziligotutaj,dostolicy.
–Spojrzałanamniezwyczekiwaniem,aresztasłużek
nastroszyłaswojeszpiczasteuszy,abylepiejsłyszeć.
WięzieńtakniebezpiecznyiwdodatkutylkoSlavikaen?
Barbarzyńca?Ciekawe…
–Kimonjest,Kiermyn?Cozrobił,żejesttakigroźny?
Kiermynspojrzałasurowymwzrokiemnasłużki,aby
siępospieszyły.Potempopatrzyłanamnieichwilęsię
zastanawiała.
–Najwięksi…–zawiesiłanachwilęgłos,apotem
mówiładalejznapięciemistrachem–najwięksi
budowniczyinajwyżsiSztukmistrzowiezponadtysiącem