Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Wtemotwierająsięinnedrzwi,tużobokkrzesła,naktórymsiedzi
staruszek.Zzaframugiwyglądamłodymężczyznawmodnie
wygolonejfryzurzeipomarańczowymuniformieznapisem„Ratownik
medyczny”.
Poproszępaniąmówipoważnie,niespuszczającwzroku
zmojejtwarzy.
Onjednakniewyglądanazmartwionegojakkobietazrejestracji.
Wjegospojrzeniuczaisięocenaobrażeń.Patrzynamojepraweoko,
potemnawargę.
Otwieraszerzejdrzwi,wpuszczającdoskąpanejwpółmroku
poczekalniostreświatłojarzeniówek.Podchodzędoniegopowoli.
Całajestemobolała,choćtaknaprawdęucierpiałaprzecieżtylkomoja
twarz.Ratownikprowadzimniedowyłożonejbłyszczącymi
niebieskimikaflamisali,araczejsalki,chybajednejzkilku.
Pomieszczenieobokzajmujejakieśdzieckowzbraniającesięprzed
pobraniemkrwi.Krzyczygłośnoprzekleństwa,amatkastarasię
jeuspokoić.Jegopiskwwiercamisięwgłowę.
Wydajęzsiebiecichyjęk,gdymężczyznapomagamiusadowićsię
nabiałejkozetce.Chcę,żebydałmicośprzeciwbólowego,alesłowo
„przeciwbólowy”jestniemożliwedowypowiedzenia,gdymasię
unieruchomionągórnąwargę.Ratownikgwałtowniepodnosidłońtuż
przedmojątwarzą,sięgającdowieszakanakroplówkę.Osłaniamsię
przednimodruchowo.Zprawegookalecąkolejnełzy,niemogę
złapaćtchu.Wargazaczynabolećjeszczebardziej.
Spokojnie,przepraszam.Marszczybrwiikręcigłowąjakby
dosiebie.Zarazprzyjdzielekarz.
Gdzieśdzwoni.Opisujeprzeztelefonmójstan,potemwbija
miwenflonnaddłoniąiprosi,żebymsiępołożyłanaboku.Wychodzi.
Zamykamoczy,niejestemjeszczewstaniewrócićmyślami
dotychokropnychwydarzeń.Niechcętegoterazwspominać.