Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
8
KrzysztofFrysztacki,AnnaKarwińska,MartaSmagacz-Poziemska
wątkiiichmożliwieogólnewłaściwości.Cozatymidzie,jegowykładyzsocjo-
logiisystematycznej,bywspomniećzagadnieniamikrostrukturspołecznych
czysocjologiiorganizacji,byłyzawszezorientowanenazasadniczekwestiete-
oretyczne;byłprzedewszystkimteoretykiemspołeczeństwa.Nieoznaczato
jednak,żenieprzesuwałakcentuwkierunkupytańbardziejszczegółowych,
konkretnychmanifestacjiżyciaspołecznego;wtymaspekciejegoulubionym,
niewahamysiędodać,przedmiotemrefleksjibyłomiasto–fenomenspołe-
czeństwamiejskiegowjegohistorycznychwariantachrozwojuibogactwie
współczesności.Dodajmyodrazu,żeSpołeczeństwomiejskie,którewyszło
spodjegopiórawstosunkowopóźnymokresiedziałalności,byłoipozostaje
unikatowąsynteząspołeczniezorientowanejwiedzyomiejskiejrzeczywisto-
ści;naturalnienietylkodlastudentów,alerównieżdlanich.
WyjątkowebyłyJegowykładypoświęconehistoriimyślispołecznej–tej
rozwijanejprzezstulecia,„przedsocjologicznej”
.Jakaszkoda,żeProfesor
niespisałichwprzeznaczonejdorozpowszechnieniapostaci!Odrazujed-
nakpowiedzmy,żedziełemopublikowanym,którestworzyłzpierwiastkiem
szczególnejsubtelniezaznaczonejwłasnejemocji,byłArystotelesiniemusi-
mypodkreślać,żeStagirytawtychwykładachzajmowałwyjątkowemiejsce,
alewogólewypełnioneonebyływielkimipostaciamiiideamidawnychepok
wsposóbrówniebogatycoprzyjaznydlaniekompetentnychprzecieżstuden-
tów,pozwalającysłuchaczom„dotknąć”tejniezwykłejprzeszłości.
Wreszcieseminaria–mającefunkcjęmagisterską,alewistociebędącezno-
wunadzwyczajdlaposzczególnychuczestnikówmobilizującymorazwzboga-
cającymwarsztatempracyidyskusji.Ówczesnerealiabyłytakie,iżowesemi-
nariatoczyłysięwgronienielicznychstudentów–pięciu,siedmiu.Wsensie
korzyścimerytorycznych,tymlepiej!Zmerytorycznegopunktuwidzenia–tym
lepiej.Zpunktuwidzenianaszchobowiązków–czasamiprzeciwnie.Profesor
poprostunieprzyjmowałdowiadomości,żeowimłodziuczestnicydyskusji
mogąbyćbierni,żeprzyszlitylkopoto,byposłuchać,odnotować.Miałprzy
tymzwyczajwprowadzaćwątki,którepoczątkującychsocjologówmogływpra-
wiaćwzakłopotanie,ioczekiwać,żespróbująimsprostać.Któżznas,będących
wówczaswspółuczestnikamitychwydarzeń,niepamiętaowejprzygniatającej
ciszy,którejprowadzącyzebraniebynajmniejniezamierzałprzerywać,conaj-
wyżejdyskretnym,alewszystkomówiącymgestemdłonidającdozrozumienia,
żeczaszacząćmyślećimówić.Chcącniechcąc,zaczynaliśmy,atakrozpoczęte
dyskusjepotrafiływrezultacieprzyjmowaćbardzogorącąpostać,zzawszedla
nasważnymorazpouczającym„moderowaniem”ipodsumowaniempocho-
dzącymzProfesorskiejstrony.Przyokazji,zwracającsięzpytaniemretorycz-
nymdoświadkówtamtychodległychokoliczności:czyktośpamiętaProfesora
PawłaRybickiegowyraźniezdenerwowanego,ostroodnoszącegosiędokogo-
kolwiek,czyteż(tojużwręczpytanieabsurdalne)posługującegosiępodniesio-