Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Niemiałeś,niemiałeś,tofakt,człowiekuwidmo.
Jedyne,comiałeś,towłasnadziwacznagłowa.Awgłowie
obrazki.Tylkodonichwracałeś,nigdzieindziej.
Aboidoczegoinnegowracać?
Notak.Niemiałeśnic,sierotko,pozawięzieniem
swoichmyśli.Atemu,cosięnamroiwgłowie,niewolno
budowaćkatedry.
Piesobudziłsięipodniósłbrzydkiłeb.Mlasnął.
Mężczyznaprzezchwilęsięnadczymśzastanawiał.
Pomacałwewnętrznąkieszeńpłaszczaiwyjąłzniej
starannieprzewiązanysznurkiemplikposkładanych
kartek.
Przyniosłemteżtwojepowiedziałzwahaniem.
Swojechcęzniszczyć.Dziwnetamrzeczy,
niebezpieczniemidonichzaglądać,azwłaszczateraz,
dzisiaj.Twoichlistówjednaknieśmiałemruszać.
Przyniosłem,wszystkie.
Kobietasięgnęłapopakunekipowoli,drżącymi
rękoma,przewracałastronyzapisanewłasnym,drobnym,
dziecinnymcharakterempisma.Niepodnosiłagłowy.
Otwierająccoruszktóryśzlistów,touśmiechałasię
dosiebie,topoważniała.
Wiesz,Boluś...Nadalprzeglądałalisty,tepobieżnie
przeczytanezrzucającniedbalenapodołek.Wyglądałoto,
jakbyczegośszukała.Każdychcezostawićcośposobie.
Taknormalnie,zwyczajnietoludziepoprostumają
dzieci.Taknajprościej.Mymamyobrazki,figurki.
Mówimyonich,żetonaszedzieci,obrażamysię,kiedy
ktośjekrzywdzi,krytykuje.Aleniemożnategoporównać
zestrachemprzedtym,żektośskrzywdzinaszedziecko.
Jaksilnytenstrachmożebyć,skoronierazwszaleństwie
samiwłasnedziecikrzywdzimy.
Zbliżyładooczujednązpożółkłychkartek.Pismo