Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
mieściłosięnaparterze.Wkońcuudałomisięzrobić
idealnesaltonatrampolinie.Polunchuwyszliśmy
zojcemnadwórzkijamidokrykietaikilkomapiłkami.
Ojciecdochodziłdosiebiepozapaleniuoskrzeliiporaz
pierwszyodbardzodawnawyszedłwcośzemną
zagrać.Nauczyłmnie,jaktrzymaćkij,żebypiłka
poleciaławysoko,takwysoko,żewylądowała
natrawiezagranicąnaszejdziałki.
Późnympopołudniemwróciłemdodomu,poktórym
roznosiłysięzapachyzkuchni.Mamapotrafiłacałymi
godzinamigotowaćczekoladowypudding,ajejsos
bolońskibyłtakaromatyczny,żetrzymałemgłowęnad
garnkiem,wdychajączapach,dopókiparaniezaczęła
mnieparzyćwtwarz.
Tobyłidealnydzień.
Jakkażdydziewięciolatek,gdynastałaporapójścia
dołóżka,upierałemsię,żewcaleniejestemzmęczony,
alewkrótcezacząłemzasypiać.Słyszałemjeszcze,jak
mamawychodzinaaerobik,jakzawszewniedzielę
wieczorem.Tataoglądałwtelewizjikrykieta
ześciszonymdźwiękiem.
Dion!
Niechciałemsiębudzić.Byłociemno,agłowę
miałempełnądziwnychsnów.
Dion!zawołałznówtato.
Wcałymdomubyłocicho,niesłyszałemtelewizora
animamy.Niemiałempojęcia,pocomniewoła,iznów
przysnąłem.
Niewiem,jakdługotatomnieprzywoływał,ale
wkońcuzrozumiałem,żemuszęwstaćidowiedziećsię,
czegoodemniechce.