Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
starającsiębyćsilnyjakbabcia.Alektośjużtujedzie,
żebymupomóc.
Usłyszałempodjeżdżającąpoddomkaretkę
iwybiegłemnakorytarz,żebyotworzyćdrzwi.Wnieśli
naschodynoszeiaparatdooddychania,apochwili
zabralitatę.Działosiętonamoichoczach,alenie
chciałemnaniegopatrzeć.Wciążztrudemłapał
oddechigłowamusiętrzęsła.Jednokółkonoszy
skrzypiało.
Wyszedłemzanimiprzeddom.Noc,rozświetlona
przezulicznelatarnie,lampkinagłowachratowników
imigocząceświatłakaretki,wydawałasiędziwna.Kiedy
ładowalidoambulansutatęzmaskątlenowąnatwarzy
igłowąprzechylonąnabok,poddompodjechała
mama.Wybiegłazsamochoduiprzezchwilęnicnie
mówiła,apotemzaczęłakrzyczeć,stojącobokbabci
ztyłukaretki.
Wszystkobędziedobrzepowiedziałababcia,ale
mamapewniejejniesłyszała.
Kochamciępowiedziałtato,gdymamapochyliła
sięnadnim.Tobyłyjegoostatniesłowa.
Christie,babciaijazostaliśmywdomu,amama
pojechałakaretkąrazemztatą.Niewiem,jakdługo
byliśmysamiicorobiliśmyprzeztenczas,ale
pamiętam,żebyłajużprawiepółnoc,kiedydrzwi
wkońcusięotworzyłyiweszłamamawtowarzystwie
lekarza.Żadneznichnieodezwałosięanisłowem,ale
babciaijaitakwiedzieliśmy,cosięstało.Potem
wszyscypłakaliśmy,ajeszczepóźniejzacząłdzwonić
telefon.Babciaodbierała,mówiłacościcho,ibyły
tobardzokrótkierozmowy.Kiedyzadzwoniłdzwonek