Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
MartynaGoszczyckaRW2010Odrodzenie
samaprzyszłapodtwójdom,smarkatyszczęściarzu.Musiałamiećnaprawdęważne
sprawywpobliżu,skorostawiłasiępociebieosobiście.-Wjegogłosiezabrzmiała
nutazazdrości.
Haruoniemiał,przypominającsobieprzerażającąbiałowłosąkobietę.Mimo
widziałtylkoraz,zapamiętałjejtwarzbardzodokładnie,donajdrobniejszego
szczegółu.Jejbezdenneilodowatespojrzenie,przewiercającegonawylot,lisi
uśmiech,porcelanowącerę,okrutnepięknooblicza.Zadygotałipokręciłgłową,
chcącodgonićwyobrażeniejejniemalnamacalnejpostaci.
Obserwującygomężczyznazaciskałdłonienamasywnychudach,starającsię
stłumićnarastającąwnimzłość.Podniósłsięgwałtownie,opuszczającnapięte
ramionawzdłużciała.
-Tocistarczynadziś,dzieciaku.Oswajajsięztym,cocipowiedziałem.Ach
tak.-Sięgnąłzapazuchęrozpinanejkamizelkiizwewnętrznejkieszeniwyciągnął
szeroki,płaskibukłak.-Townagrodę.-Rzuciłnaczynienaposadzkęiobróciłsię.
Długimikrokamipodszedłdowyjścia,gniewniechwyciłzaklamkęiszybkorozwarł
skrzypiącedrzwi.Wkrótcerozległsięszczękzamykanychzdrugiejstronyzamków.
Haruwbiłpełennadzieiwzrokwciemnybukłak.Powolirozplótłnogi,leczbył
zbytosłabiony,bynanichstanąć.Nakolanachpodczołgałsiędonaczyniaichwycił
jewdrżącedłonie.Wewnątrzzachlupotałajakaściecz...Woda,zbawiennawoda.Nie
mogłamudodaćsił,alepomożeoszukaćgłód,nawilżywysuszonegardło,aprzede
wszystkimchoćwmałejczęściugasipalącegopragnienie.
Tomusiałomustarczyćdonastępnejwizytynauczyciela.Imożedokolejnej
nagrody,naktórązasłuży.
***
LodoweKwiatyporastałycałypokój,zakrywającbiałefalemateriału.Tkanina
niknęłapodnimi.Pomiędzypłatkamiumieszczonopalącesięspokojnympłomieniem
31