Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
–Marekmówiłmi,żeposzłyściewsobotęrazemnadyskotekę.Asianiewróciładodomu,niewiesz,gdziemożebyć?
–spytaławprost.
–PaniDanusiu,myśmynażadnejdyskotecewsobotęrazemniebyły–usłyszałaiwtedyjejprzeczucie,
żezazaginięciemAsistoiMarek,zamieniłosięwpewność.Znowupobiegłanakomisariatipowiedziałaotym
policjantom.Samateżustaliła,żeAsianieodwiedziłaznajomej,zktórąsięumówiła,żebyjejpodziękowaćzaupieczenie
ciastanawesele.ZkażdąinformacjąDanutabiegłanakomisariatiprzekonywała,żeMarekmusimiećztymzaginięciem
Asicośwspólnego.
–PaniJanuszewska,przeczucietojeszczeniedowód.Możezięćpomyliłimiękoleżanki?Możecórkazinnąposzła
natędyskotekę?Przecieżmiaławięcejkoleżanek,nie?Apanisięniezdarzaspotkaniazkimśodwołać?Ot,wielka
mirzecz–usłyszałaidowiedziałasię,żepolicjancibyliwkawalerce,alepozabałaganemniezobaczyliwmieszkaniunic
nadzwyczajnego.
OburzonyichwizytąMarekszybkospakowałswojerzeczy,wieżęibiżuterięAsiiwyniósłsiędorodzicówpod
Olsztyn.KluczeoddałDanucie.„Ktopotrzebujewersalki,możejązadarmoodebraćzmieszkanianaulicyPartyzantów
12”–napisaławogłoszeniu,boniemiałasiłyiczasunaprzewożeniemeblizwynajętejklitki.Chętnyznalazłsięraz-dwa,
zabrałwersalkęijakąśszafkę.Danutanawetniespytałagooimię.
LICZNIKCZEKANIA
Coczujematka,którejjedynedzieckoprzepadabezśladu?Danutanieumienazwaćtychuczuć,bochybaniemananie
słów.Zresztątojużniesąchybanawetuczucia,tojestfizycznyból:kłucie,pieczenie,ściskanie,duszenie–towgłowie,
towpłucach,towściśniętymżołądku.Bólprzyczesaniu,bólprzymyciu,bólprzychodzeniu.Bólwczasiesnu,którynie
jestsnem,bowgłowiewciążkłębisięmilionmyśli:gdziejestmojedziecko?Możemojacórkależychora,głodna,
zziębnięta?Możepłaczeibłagaopomocalbolitość?Cierpi?Kona?
Niepokójniedajespać,niepozwalajeść.Najpierwmatkapłakała:ztęsknoty,rozpaczy,bezsilności.Ludziomwidokjej
zapłakanej,zapuchniętejiwyczerpanejchybasprawiałfrajdę,bołatwomoglipoznać,że„tomatkatej,cozaginęła”.
Pojakimśczasiejednakłezzaczynabrakowaćipiekąoczy.Wewnętrznyprzymusdniami,tygodniami,awkońcu
miesiącamikazałsięjednakDanuciemobilizowaćiresztkamisiłszukaćcórki.„Skoroniktjejniewidział,niktnieodebrał
odniejtelefonu,trzebaspytaćjasnowidza”–myśliktóregośdniaiwydzwaniadotegojużwtedybardzoznanego
zPomorza.Każeprzyjechać.Danutaniemaczym,bomążakuratwyjechałzkraju.Zresztąonitakuważa,żeDanuta
przesadza,żeniemacosięażtakwygłupiać,wkońcupolicjaozaginięciuJoannywie,aprzecieżnieprzepadłobezradne
małedziecko,tylkodorosła,zamężnakobieta,któramożerobićzeswoimżyciem,cochce.
Danutaupierasięprzywyjeździe,alewie,żepociągiemniedaradydojechaćnaPomorze.Niemanatosiły.Odpada
teżautobus,boniewytrzymatylugodzinwtwardymfotelu,pozatymniemabezpośredniegopołączenia.Idziewięc
dotaryfiarzaiumawiasię,żeniezależnieodtego,ilekilometrówwybijelicznik,zapłacimutrzymiliony.Jadą.Onapełna
nadziei,jejkierowcaniecowystraszony.Gdydocierają,żonajasnowidzawpuszczajądokorytarza,apojakimśczasiedaje
kartkęzzapisemwizjimęża.
„Niczłegoniestałosiępanicórce,onasamazdecydowała,żeucieknie.Bardzożałuje,żewyszłazategoczłowieka.
Onaznimniechceżyćiniebędzieżyła.PanicórkauciekładojakiejśswojejkoleżankiJoli”–matkaczytaiwie,
żestraciłaczas,botenznanyjasnowidznicnieczuje,niemiałnatematjejcórkiżadnejwizji.Niemyśliotrzech
milionachdlataksówkarza,myśliotychgodzinach,którezmarnowała,niewarującpodtelefonem.Możeakuratwtedyktoś
dzwonił?
WODABEZNADZIEI
Kolejnyjasnowidzsugeruje,żeAsianieżyje,ajejciałakażeszukaćwwodzie,wmiejscu,gdziejesttama,jakieś
rozlewisko.Pewnie,żematkęboli,jakowłasnymdzieckusłyszy„nieżyje”,aleDanutagdzieśtamgłębokoczuje,żetak
właśniemożebyć.Chceznaleźćdzieckoityle.Żyweczynie.Aleznaleźć.Myśliosłowachjasnowidzaiprzypomina
sobie,żetużzaOlsztynemjestelektrowniaWadąg,atam–rozlewisko.Jestpewna,żechodziotomiejsce.Idzie
dowydziaługeodezjiiwypraszamapkitegoterenu.Choćjestpołowagrudnia,wynajmujeekipęnurków.Schodząpod
wodę.Godzinapogodzinieprzeczesująmuliste,zarośniętewodorostamidno.Danutaniejestwstaniestaćnadbrzegiem,
czekaćnakażdewynurzenienurka.Siedziwdomupodtelefonem.Minutysiędłużąjakgodziny.Niepije,nieje–żeby
naczaspodnieśćsłuchawkę.Czekaiczeka,atelefonmilczy.
–Nikogonieznaleźliśmy–słyszywkońcuwsłuchawce.
PANZTELEWIZJI
ChoćmijałytygodnieodzaginięciaJoanny,Danutasięniepoddawała.Chudła,słabła,zdarzałosię,żeniezmrużyłaoka
nawetprzezdwatygodnie,przedoczaminazmianęlatałyjejświatłaalboczarneplamy.Alenieprzestałaszukaćdziecka.
Niemogła,bowiedziała,żeniktinnyzaniącórkinieznajdzie.Bokto?Mąż,którycorazczęściejprzebąkiwał,
żenaposzukiwaniaAsiidziezadużopieniędzy?Marek,któryteżpojechałdojasnowidzanaPomorze,akartkęzwizją,
że„JoannajestudużostarszegoodniejmężczyznywTrójmieście.Razempijąisięnarkotyzują”jegomatkaosobiście
zaniosłanakomendę?Musiałaradzićsobiesama.Któregośdniawybrałanajpiękniejszezdjęciacórkiiposzładoredakcji
lokalnejgazety.–Pomóżcie–poprosiła.Potembyłynastępnetekstyiapele,wreszcieprogramKtokolwiekwidział,
kto
kol
wiekwie.Błagałaludziopomoc,zięćniezbytwzruszonystałobokniejimówił:–Wróć,żono,rozwiedziemysię.