Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
2
J
ramionami.
ennyspojrzałapytającymwzrokiemnaFloriana,którywzruszył
Niemampojęcia,ococichodzi.Jestemniemalpewien,żenigdy
wcześniejsięniespotkaliśmy.Zdecydowaniebymcięzapamiętał.Ale
możetodlatego,żewciążniemiałemokazjidobrzeprzyjrzećsię
twojejtwarzy.Tonietakieprosterozpoznaćkogoś,ktonawetprzy
zachmurzonymniebieinapokładziestatkuukrywaoczy
zalustrzankami.
Hm…nie,niespotkaliśmysięodpowiedziałDavid,anisłowem
nieodnoszącsiędoprzytykuFlorianainiezdejmującokularów.
Myślęraczej,żetotwojenazwiskoobiłomisięouszy,amoże
gdzieśjeprzeczytałem.Ale,takjakpowiedziałem,przypomnęsobie.
Mamdobrąpamięćpowiedziałizarazodwróciłgłowę.Widocznie
uznał,że,przynajmniejnarazie,tematzostałcałkowiciewyczerpany.
PokrótkiejwymianieznaczącychspojrzeńzFlorianem,Jenny
ponownieskupiłasięnawspaniałymwidokuzaszybą.Przyokazji
zauważyła,żestatektymczasemodbiłodbrzeguipowolioddalasię
odprzystani.
Nietylkogórywtlebyłyprzysypaneśniegiem,równieżnabrzegu
jezioraiwnajbliższejokolicyzalegałaniemalnienaruszonawarstwa
białegopuchu.Dachynielicznychszopidomów,którychjeszczenie
odśnieżono,uginałysiępodbliskopółmetrowymibiałymiczapami.
Dlamiejscowychniebyłowtymnicdziwnego,jakdowiedziałasię
Jennyodosóbbywałychwtychstronach.
OnajednakpochodziłazpółnocnychNiemiec,więctakiwidok
stanowiłdlaniejrzadkość.Dlategonieskupiałasięzanadto
naewentualnychniebezpieczeństwach,wiążącychsięztakąilością
śniegu,tylkopoprostupodziwiałapejzaż.
WróciłamyślamidoDavida.Należałdoosób,którychpewnie
nigdyniebędziewstaniezrozumieć.Musiałprzecieżzdawaćsobie
sprawę,żeswoimaroganckimzachowaniemzrażadosiebiewiększość
ludziiraczejnieznajdujewtensposóbprzyjaciół.Innarzecz,żebyć
możemiałtogdzieś.Gdyrzuciłaokiemnajegominę,wyrażającą
całkowitezadowoleniezsiebie,doszładowniosku,żetobardzo