Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
dosamegokońca,przejdzietrasędwukrotniedłuższąodwszystkich
pozostałych.
Copółgodzinyzarządzałpostójipozwalałimnakilkaminut
przerwy.Potemponownieruszaliwdrogę,prowadzącąprzez
księżycowy,skalistykrajobrazwśródstromychścian,nawidok
którychJennyogarniałopoczuciegłębokiejpokory.
Cojakiśczasmusielisięprzeciskaćmiędzyzwalonymidrzewami
lubpniamialbowdrapywaćsięnastare,częściowozmurszałepniaki,
stercząceześniegu.
PobliskodwóchgodzinachmarszuJennyniebyłajużpewna,czy
zdołałabyodnaleźćdrogępowrotną,gdybynaglezostałasama.
Biorącpoduwagęokoliczności,Thomasradziłsobiecałkiem
nieźle,choćprzykażdymbardziejstromympodejściunatychmiast
zalewałsiępotemisapałjaklokomotywa.
Gdydotarlidosłynnychserpentyn,byliwdrodzejużodprawie
trzechgodzin.
Nicozatrzymałsięiczekał,wszyscydoniegodołączą,poczym
wskazałnazbocze,wznoszącesięstromozajegoplecami.
DotarliśmywłaśniedoSaugasse.Jaksamiwidzicie,idziesię
tudośćostropodgórę,aledamyradę.Najwyraźniejpoostatnich
opadachniktjeszczetędynieszedł,cooznacza,żeniemajeszcze
przetartegoszlaku,którymmoglibyśmyruszyć.DlategoEllenija
pomożemywamterazzałożyćrakiety.Samizobaczycie,żepodpiętki
wręcznadzwyczajnieułatwiająpodchodzeniepodgórę.Odtego
miejscaidziemygęsiegoibardzoproszę,patrzcieuważnie,gdzie
stawiaciestopy.Wszystkojasne?Notojazda,zakładamyrakiety.
Ico?zwróciłasięJennydoThomasa.Jakmyślisz?
Kiwnąłgłową,zewzrokiemutkwionymwewzniesieniu.
Damsobieradę.Wykrzywiłtwarzwuśmiechu.Wkońcuteraz
jestemjużniepalący.
Itojestwłaściwapostawapowiedziałajakaśkobietastojąca
zaJenny.Okazałosię,żetoSandra,urzędniczkaubezpieczeniowa,
zktórąjakdotądJennyniezamieniłaanisłowa.Wtrakciemarszu
widaćbyłoraztu,raztam,obokJohannesaalboMatthiasaiAnniki.
MogłabyćodrobinęstarszaniżJenny;wyglądałanajakieśtrzydzieści
siedem,osiemlat.Falującekruczoczarnewłosy,takbujne,żenie
mieściłysiępodjasnąwełnianączapką,sprawiały,żejejpociągła
twarzwydawałasięjeszczebledsza.
NowłaśnieprzytaknęłaJenny.Niechceszchyba,żebyAnnika
wzięłacięnabarana.